MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jaką nazwę będzie miał nowy łódzki dzwon: Stefan, Władysław czy Jan Paweł II ?

Wiesław Pierzchała
Nowy dzwon ma wrócić na stare miejsce w wieży katedry, skąd usunęli go i wywieźli okupanci niemieccy podczas  drugiej wojny światowej.
Nowy dzwon ma wrócić na stare miejsce w wieży katedry, skąd usunęli go i wywieźli okupanci niemieccy podczas drugiej wojny światowej. Jakub Pokora
Łodzianie cały czas zastanawiają się, jak nazwać słynny dzwon, który wkrótce wróci na wieżę katedry w centrum miasta. Jedni chcą, aby nazwą uczcić króla Władysława Jagiełłę, ks. abp. Władysława Ziółka lub Stefana Miecznikowskiego, choć prezydent Lech Kaczyński też ma sympatyków.

Trwa zbiórka pieniędzy - potrzeba 400 tys. zł - na odtworzenie słynnego dzwonu z łódzkiej katedry zwanego "Sercem Łodzi" lub "Łódzkim Zygmuntem". Jednocześnie łodzianie - pojedynczo lub skupieni w środowiskach - zastanawiają się, jak nazwać replikę legendarnego dzwonu. Czasu jest coraz mniej, jako że do końca roku ludwisarzom trzeba będzie podać nazwę, aby zdążyli ją zaprojektować i umieścić na nowym dzwonie.

- Naszym zdaniem dzwon mógłby nosić imię ojca Stefana Miecznikowskiego, słynnego jezuity, harcerza i przyjaciela "Solidarności", który jej działaczom pomagał w stanie wojennym- proponują jego dawni przyjaciele. Wśród nich są m.in.: Stanisław Mecych, Zbigniew Nowak, redaktor naczelny "Tygla Kultury" oraz Tomasz Filipczak, znany działacz opozycji demokratycznej w PRL, jeden z redaktorów podziemnego kwartalnika literackiego "Puls".

- Uważam, że uhonorowanie zmarłego kilka lat temu ojca Miecznikowskiego nazwą dzwonu na wieży katedralnej to dobry pomysł - mówi Zbigniew Nowak. - Jako przyjaciele tego znakomitego jezuity i legendy "Solidarności", kilka lat temu zaproponowaliśmy, aby jego imieniem nazwać jedną z łódzkich ulic, ale wtedy radni Rady Miasta nie zgodzili się i sprawa stała się nieaktualna. Dlatego teraz proponujemy, aby jego imię otrzymał dzwon, zwany do tej pory "Łódzkim Zygmuntem".
Ojciec Stefan Miecznikowski (rocznik 1921) do Łodzi trafił w 1967 roku. Został duszpasterzem akademickim, dlatego zachował się w pamięci wielu studentów tamtego "gorącego" okresu - wkrótce wybuchł przecież "Marzec 1968". Gdy SB zatrzymała studentów związanych z antykomunistyczną organizacją "Ruch", którzy współpracowali z ojcem Stefanem, władze zakonne przeniosły go do Kalisza. Jednak w końcu lat 70. wrócił do Łodzi i wkrótce został kapelanem "Solidarności".
Po wprowadzeniu stanu wojennego ojciec Miecznikowski organizował pomoc dla aresztowanych, internowanych i ich rodzin. Ponadto założył słynny Ośrodek Pomocy Uwięzionym i Internowanym oraz odprawiał w łódzkim kościele jezuitów- podobnie jak Jerzy Popiełuszko w warszawskim kościele św. Stanisława Kostki - msze święte w intencji ojczyzny.

Po upadku PRL ojciec Stefan otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Łodzi. Zmarł w 2004 roku po ciężkiej chorobie. Pochowany został w kwaterze jezuitów na cmentarzu katolickim na Dołach.

- Pamięć o ojcu Stefanie jest wciąż żywa - zaznacza Zbigniew Nowak - o czym świadczą książki o nim. Cztery lata temu w ramach Biblioteki Tygla Kultury ukazała się biografia autorki Małgorzaty Golickiej-Jabłońskiej i grafika Zbigniewa Koszałkowskiego zatytułowana "Ojciec Stefan", która otrzymała Nagrodę Prezydenta Łodzi, zaś w tym tygodniu swoją premierę miała, wydana w ramach Instytutu Pamięci Narodowej, książka Pawła Spodenkiewicza "Ksiądz Stefan Miecznikowski. Jezuita i harcerz".

Czy dzwon otrzyma imię ojca Miecznikowskiego? Wkrótce się przekonamy, ale już dziś widać, że konkurencję będzie miał sporą. Padają bowiem propozycje, aby dzwon nazwać imieniem papieża Jana Pawła II, który w latach 80. był z pielgrzymką w Łodzi, zaś podczas swego pontyfikatu przekazał katedrze takie dary, jak ornaty i monstrancje, które wkrótce będzie można oglądać w podziemnej sali wystawienniczej mającej powstać tuż przy katedrze.
Są też liczne głosy, aby replika słynnego dzwonu otrzymała imię Władysława. W ten sposób - przekonują projektodawcy- można by uhonorować dwie osoby: króla Władysława Jagiełłę, który nadał Łodzi prawa miejskie, a także księdza arcybiskupa Władysława Ziółka, obecnego duszpasterza archidiecezji łódzkiej.
Jakie jeszcze padają propozycje?
- Są też osoby pragnące, aby dzwon otrzymał imię Lech na cześć prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej - mówi ksiądz prałat Ireneusz Kulesza, proboszcz parafii archikatedralnej w Łodzi. - Ponadto padają głosy, żeby zachować imię Zygmunta (jest to nawiązanie do słynnego dzwonu w Krakowie na Wawelu, do którego - ze względu na wielkość - "Łódzki Zygmunt" był porównywany - przyp. wp), albo nadać takie nazwy, jak Serce Łodzi lub Prząśniczka.

Nazwa nowego dzwonu, który na katedrze ma się pojawić w maju 2011 roku - dokładnie sto lat po odsłonięciu i poświęceniu swego słynnego poprzednika - ma być wyłoniona do końca tego roku.

- Taki termin założyliśmy - mówi ksiądz Kulesza - bowiem ludwisarz oczekuje od nas informacji, jakie napisy i ornamenty pojawią się na nowym dzwonie, tak, aby zdążyć wykonać projekt i sporządzić formy odlewnicze. Wiadomo już, że na dzwonie będą herb Łodzi i herb naszej archidiecezji, którym jest łódka z żaglem i krzyżem jako masztem. Ponadto znajdą się na nim krzyż, kotwica i serce jako symbole Wiary, Nadziei i Miłości. Znajdzie się też znak Oka Bożej Opatrzności, a także inskrypcja: "Głosem swym błagam, szczęść Boże pracy ludzkiej".

Jak się dowiedzieliśmy, decyzja w sprawie nazwy dzwonu zapadni w tzw. grupie inicjatywnej, która wpadła na pomysł wykonania repliki "Łódzkiego Zygmunta". Tworzą ją: ksiądz Ireneusz Kulesza, Marek Cieślak, prezes Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i Krzysztof Dudek, dyrektor Narodowego Centrum Kultury w Warszawie. Ponadto w sprawie nazwy wypowiedzą się hierarchowie kościelni i włodarze miasta z księdzem arcybiskupem Władysławem Ziółkiem i prezydentem Łodzi wyłonionym w listopadowych wyborach.

Na pomysł ufundowania okazałego dzwonu dla nowej katedry łódzcy rzemieślnicy wpadli wiosną 1910 roku. Ustalono, że zostanie on odlany w zakładach metalowych Józefa Johna przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi (niedaleko katedry).

Ruszyła zbiórka pieniędzy i metalowych przedmiotów, z których można by odlać dzwon. Łodzianie okazali się niezwykle ofiarni, tak, że do biura firmy popłynął strumień monet, obrączek, naszyjników, zegarków, bransolet, łańcuszków i klamek miedzianych, które w domach zastąpiono tanimi, żeliwnymi.

Wybrano też trzy matki i trzech ojców chrzestnych dzwonu. Wśród nich znaleźli się: Teresa John - matka właścicieli firmy, Leokadia Wagnerówna - córka szefa odlewni oraz właściciel słynnej cukierni - Aleksander Roszkowski. Dzwon odlano 14 maja 1911 roku.

"Cała odlewnia była wysypana białym piaskiem" - relacjonowali świadkowie. - "Wejście do niej udekorowane, a na środku zrobiono pomost, by obecni mogli dokładniej widzieć pracę przy odlewie. Obok ustawiono stół, na którym stał krucyfiks, a na tacach leżały ofiarowane przedmioty ze złota, srebra i miedzi".

Dzwon miał 1,7 m wysokości, dwa m średnicy i ważył 4,5 tony. Umieszczono na nim wizerunki Matki Boskiej Częstochowskiej, św. Stanisława Kostki, herb Łodzi oraz godła rzemieślników: ślusarzy, tokarzy, krawców, szewców, młynarzy, piekarzy, rzeźników, ogrodników i innych.
Pojawiły się inne płaskorzeźby, jak np. serce, krzyż i kotwica, jako symbole wiary, nadziei i miłości. Do uroczystego zawieszenia i poświęcenia "Serca Łodzi" doszło 25 maja 1911 roku. Już od rana w stronę katedry i odlewni ciągnęły tłumy łodzian. W uroczystościach wzięło udział 60 tys. wiernych. Wśród nich były m.in. dzieci przystępujące do I Komunii świętej.

Podczas I wojny światowej Niemcom nie udało się wywieźć dzwonu, gdyż łodzianie twardo powiedzieli "nie". Podczas następnej wojny mieszkańcy okazali się bezsilni. Niemieccy okupanci zdjęli "Zygmunta" z wieży katedry i wywieźli w nieznanym kierunku. Przypuszcza się, że bezcenny dla łodzian dzwon trafił do Hamburga, gdzie zwożono dzwony z całej Europy, aby - po selekcji - przetopić je na sprzęt militarny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki