Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lewe zwolnienia lekarskie. Zamieszani w aferę adwokaci przyznają się do winy i poddają się karze

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Piotr Krzyżanowski/archiwum Polska Press
W sprawie afery ze zwolnieniami lekarskimi zarzuty usłyszały 53 osoby. Osiem przyznało się do winy i poddało karze. W kolejce są następne

Afera ta wstrząsnęła światkiem prawniczym w Łodzi. Proceder polegał na tym, że prawnicy dostawali zwolnienia lekarskie i szli z nimi do lekarza sądowego, który miał je zweryfikować, czyli zbadać pacjenta i ustalić, czy faktycznie jest chory i nie może brać udziału w rozprawie sądowej. Tymczasem pani doktor - jak ustalili śledczy - nie badała prawników i nie weryfikowała zaświadczeń, lecz w ciemno je zatwierdzała. Dzięki temu adwokaci i radcy prawni mieli „podkładkę”, że nie mogą uczestniczyć w rozprawie sądowej, na czym im zależało.

**CZYTAJ TEŻ:

Adwokaci z Łodzi wraz z lekarką załatwiali lewe zwolnienia przestępcom

**

Gdy proceder ujrzał światło dzienne, wybuchł skandal. Sprawa trafiła do prokuratury we Wrocławiu. Ta wszczęła śledztwo, które - z powodu nawału działań śledczych - prze-dłużono do końca roku. Główna oskarżona, a jednocześnie as w rękawie prokuratury, to 51-letnia lekarz sądowy Beata J., która przyznała się do winy, i odsłoniła kulisy procederu. Na prawników padł blady strach, gdyż ze szczegółami opowiedziała o 120 przypadkach (tyle ma zarzutów) braku weryfikacji zwolnień lekarskich.

Pani doktor zrezygnowała z zapłaty za każde zbadanie pacjenta i zweryfikowanie jego zwolnienia lekarskiego, choć należało jej się po 100 złotych za każde takie badanie. Raczej nie brała łapówek od prawników. Jedynie w kilku przypadkach - jak twierdzą śledczy - przyjęła od 50 do 100 zł, zaproszenie na obiad lub alkohol „w postaci dwóch butelek dobrego wina”.

CZYTAJ TEŻ: "Lewe" zwolnienia lekarskie z pracy. Detektywi sprawdzają L4

Jak nas poinformował prokurator Łukasz Kudyk z Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, Beacie J. zarzucono wystawianie dokumentów poświadczających nieprawdę oraz przyjmowanie korzyści majątkowych. Natomiast prawnicy usłyszeli zarzuty pod-żegania do poświadczenia nieprawdy, za co grozi im do ośmiu lat więzienia. Jednak na tym może się nie skończyć, bo jeśli okaże się, że z powodu zaświadczeń lekarskich doszło do wyłudzenia pieniędzy z ZUS, to prawnicy mogą usłyszeć zarzut oszustwa, za które grozi kara do ośmiu lat więzienia. W sprawie tej afery zarzuty prokuratorskie usłyszały 53 osoby. Wśród nich jest 37 adwokatów, 6 radców i 10 osób cywilnych. Z tego grona 8 osób przyznało się do winy i poddało się karze. Jakiej? Zwykle jest to grzywna od 2 do 8 tys. zł oraz wyrok skazujący w zawieszeniu do roku. W tych ośmiu przypadkach prokuratura sporządziła już akty oskarżenia i przesłała je do sądu w Łodzi, który zatwierdzi lub odrzuci warunki dobrowolnego poddania się karze. Jak się dowiedzieliśmy, karze chcą się poddać kolejni podejrzani.

CZYTAJ TEŻ: Wypisywała lewe zwolnienia, a łodzianie wyłudzali zasiłki z ZUS

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki