Lex deweloper na Widzewie-Wschodzie. Jest zgoda Rady Miejskiej Łodzi na inwestycję. Trzeba wyciąć ponad 100 drzew

Wniosek złożyła łódzka spółka Budomal Estate. Przy ulicy Maszynowej, na działce między ulicami Milionową a Przybyszewskiego deweloper chce postawić cały zespół budynków wielorodzinnych, które sąsiadowałyby z zabudową jednorodzinną i blokami.
Zobaczcie wizualizacje nowego osiedla

Parametry zapisane we wniosku, nie są zgodne ani z zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, ani ze studium kierunków i uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego, stąd właśnie wniosek w formule lex deweloper. To specustawa, która pozwala pominąć zarówno plan i studium pod pewnymi warunkami, w tym zgodą radnych.

Plan dla tego terenu przewiduje domy jednorodzinne w zabudowie szeregowej, do 12 metrów wysokości z maksymalnym przewyższeniem do 20 metrów oraz naziemne parkingi. Natomiast deweloper chce zbudować apartamentowce o wysokości od 13 do 25 metrów z podziemnymi parkingami i lokalami handlowo-usługowymi, ale również parkingi naziemne. Miejscowy plan dla części terenu co prawda zakłada możliwość postawienia budynków wielorodzinnych, ale o niskiej intensywności, tymczasem inwestor planuje wysoką intensywność, podobnie z obsługą komunikacyjną: plan dopuszcza trzy zjazdy z ulicy Mechanicznej, inwestor zakłada we wniosku cztery. Na dodatek pod inwestycję deweloper zamierza wyciąć blisko 120 drzew.

Mieszkańcy okolicy, w której ma powstać osiedle apartamentowców, oprotestowali decyzję środowiskową, acz ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze w drugiej instancji utrzymało decyzję prezydent Łodzi w mocy. Na etapie ustalenia lokalizacji inwestycji, czyli przed decyzją Rady Miejskiej, żadne uwagi nie wpłynęły, zdanie radnego Rafała Markwanta z Prawa i Sprawiedliwości, tylko dlatego, że niewielu mieszkańców śledzi Biuletyn Informacji Publicznej.

Na sesji dyskusja o wniosku Budomal Estate była w poziomie emocji niemal równa tej, gdy procedowano lex deweloper Piotra Misztala na lokalizację Golden Tower. Radni opozycji bezlitośnie punktowali niezgodności wniosku z planem i studium , które co prawda są dopuszczalne w formule lex deweloper (w przypadku studium, gdy teren wcześniej był wykorzystywany przemysłowo lub produkcyjnie - red.), ale ostateczna decyzja należy do Rady Miejskiej. Pozytywna oznacza, że radni zaprzeczają efektom swojej własnej pracy nad studium i planem zagospodarowania, uchwalonym przez ich samych zaledwie przed rokiem.

Małgorzata Niewiadomska-Cudak (Niezależni Socjaldemokraci) apelowała przed głosowaniem, by radni kierowali się interesem miasta i mieszkańców, a nie interesem partyjnym, co było bardzo wyraźną uwagą w stronę klubów Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy.

Radni Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy wymownie milczeli, choć nie wszyscy. Jedynym radnym Koalicji Obywatelskiej, który miał odwagę głosować przeciw, był Bogusław Hubert, drugi radny tego klubu, który nie poparł wniosku lex deweloper, to Sebastian Bohuszewicz wstrzymując się od głosu. Kilkoro innych radnych Koalicji obywatelskiej wyszło z sali tuż przed głosowaniem.

- Mieszkańcom tej okolicy obiecaliśmy im zupełnie coś innego, niż wnosi obecny projekt uchwały - mówił radny Hubert.

- Przypomnę, obiecaliśmy ciszę, spokój niską zabudowę w otoczeniu ich jednorodzinnych domów. Nie tylko obiecaliśmy, ale zapewniliśmy to w uchwalonym przez Radę Miejską planie zagospodarowania przestrzennego i dzisiaj oczekuje się od nas radnych zgody na inwestycję niezgodną z przyjętymi przez nas dokumentami planistyczny. W imię czego? A właściwie w imię kogo? - dodawał

Ostatecznie wniosek przeszedł szesnastoma głosami radnych Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy. Przeciw byli radni Prawa i Sprawiedliwości, Niezależni Socjaldemokraci, niezrzeszeni i jeden radny Koalicji, łącznie trzynastu radnych.

Zobaczcie wizualizacje nowego osiedla