Jak podkreśla pan Piotr, kierowca nie miał prawa jazdy i uciekł z miejsca wypadku. Podczas rozprawy sąd zmienił kwalifikację tego czynu z przestępstwa na wykroczenie i umorzył sprawę, z czym nie zgodził się Piotr Żak i złożył apelację. Zgodnie z pouczeniem Sądu Rejonowego na Widzewie uczynił to w ciągu 14 dni, podczas gdy miał na to tylko 7 dni.
Wprawdzie sędzia Marzena Lesiuk potwierdziła, że spóźniona apelacja to m.in. efekt pomyłki czyli błędnego pouczenia sądu niższej instancji, ale jednocześnie podkreśliła, że strony procesu (apelację złożył też prokurator) jako "podmioty fachowe" musiały wiedzieć, w ciągu ilu dni należy złożyć odwołanie od wyroku.
- Sprowadzając rzecz ad absurdum (rozumowanie doprowadzone do niedorzeczności), czy gdyby w pouczeniu sądowym była informacja, że stronom przysługuje 140 dni na złożenie apelacji, to w takim czasie by ją złożyły? - spytała retorycznie sędzia Lesiuk.
- Ten wyrok to skandal - mówi Piotr Żak. - Sąd Rejonowy na Widzewie popełnił błąd, ale przyznał się do pomyłki i przywrócił termin złożenia apelacji, a Sąd Okręgowy nie chce jej rozpoznać, tak jakby bronił sądu niższej instancji.
- Jestem zaskoczona orzeczeniem - dodaje Anita Kutysz, pełnomocnik Piotra Żaka. - Nie można sprowadzać sprawy do absurdu i mówić o 140 dniach, skoro na złożenie apelacji są dwa terminy: 7 lub 14 dni. Na wyrok złożymy zażalenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?