Na oddział chirurgii naczyniowej w szpitalu im. Kopernika w Łodzi wszedł mężczyzna, który chciał odwiedzić przebywającą tam chorą osobę. Mimo że odwiedziny i udzielanie informacji o pacjentach na oddziale możliwe jest dopiero od godz. 14, mężczyzna przyszedł tuż przed południem. Nikt go nie zatrzymał i nie sprawdził danych osobowych.
63 - letni mężczyzna wszedł do pokoju lekarzy i chciał otrzymać informacje o jednym z pacjentów.
- Lekarz, mimo że to nie była godzina odwiedzin, powiedział mężczyźnie, żeby poczekał na korytarzu, a on w tym czasie sprawdzi dokumentację medyczną - mówi dr Mirosław Stelągowski, ordynator oddziału chirurgii naczyniowej, ogólnej i onkologicznej w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. M. Kopernika w Łodzi. - Wtedy mężczyzna rzucił się na lekarza i zaczął go dusić. Lekarz musiał się bronić, wezwano ochronę. Mężczyzna był tak agresywny, że musiało go obezwładniać kilka osób. Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej, to niedopuszczalne - dodaje.
Okazuje się, że mężczyzna nie był upoważniony do uzyskania informacji o osobie, o którą pytał. Nie należał do rodziny. Na oddział przybiegli ochroniarze, wezwano też policję, która zatrzymała agresywnego mężczyznę. Prawdopodobnie jeszcze dziś usłyszy on zarzut naruszenia nietykalności cielesnej lekarza, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna był trzeźwy.
To nie pierwszy przypadek w szpitalu, kiedy agresywna osoba atakuje lekarzy lub pielęgniarki. Ile jeszcze razy musi dojść do takiej sytuacji, by w końcu zareagowano i zadbano o bezpieczeństwo w szpitalach? - zastanawia się wielu lekarzy, którzy byli świadkami ataków na pracowników służby zdrowia.
W wielu szpitalach brakuje odpowiedniego nadzoru osób odwiedzających chorych na oddziałach. Wpisywanie wizyt do zeszytów wydaje się być prehistorycznym zwyczajem. Okazuje się jednak, że nawet taka metoda byłaby lepsza, niż samowolne wchodzenie na oddziały, gdzie leżą ciężko chorzy.
- Odwiedzający nie zwracają uwagi na godziny odwiedzin, a nikt nie kontroluje wchodzących osób na oddział. Kwestia bezpieczeństwa w szpitalach jest lekceważona. Obelgi w kierunku pielęgniarek i lekarzy są na porządku dziennym, nikt nie zwraca na to uwagi i nie reaguje. Nie brakuje również przypadków ataków na samych chorych - mówi dr Stelągowski.
Nie tylko agresja jest lekceważona, ale i kradzieże, których również nie brakuje na oddziałach. - System nadzoru w szpitalach powinien się zmienić. Leczymy bardzo często trudne przypadki chorych i takie sytuacje jak dzisiejsza są niedopuszczalne - oburza się dr Stelągowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?