- Łódź nie była bombardowana, nie ma żadnych informacji o składach amunicji, które mogłyby znaleźć się pod budynkiem dworca, więc nie należy obawiać się znalezienia niewybuchów - mówi Radosław Stępień, wiceprezydent Łodzi. - Podczas budowy autostrady na południu kraju natrafiono na skład doskonale zachowanej amunicji. To było niebezpieczne, ale Łodzi to nie grozi. Bardziej obawiałbym się pozostałości cmentarza lub znalezisk archeologicznych. To mogłoby opóźnić prace, podobnie jak niespodzianki geologiczne.
Marcin Zaręba, dyrektor projektu ze strony wykonawcy Fabrycznego twierdzi, że na placu budowy dworca nie będzie żadnej detonacji, jeśli robotnicy natrafią na niewybuch.
- W takich sytuacjach sprowadza się saperów, którzy przewożą bomby na poligon i tam je rozbrajają lub detonują - mówi Zaręba. - Nie słyszałem, żeby w Polsce detonowano pociski na terenie budowy, nawet jeśli najbliższe budynki są daleko, tak jak od wykopu pod Fabryczny.
Procedury są takie, że saperzy muszą pojawić się w ciągu godziny od znalezienia niewybuchu. Później zamyka się drogi, którymi bomba ma być wywieziona pod osłoną eskorty. Ewentualnie zarządza się ewakuację ludzi z zagrożonych budynków. Nie ma jednak zaplanowanej trasy, którą transportowany powinien być niewybuch.
- Takie decyzje podejmuje się "na gorąco", gdy natrafi się na bombę. Nie sądzę, żeby do tego doszło - mówi Grzegorz Nita, dyrektor Zarządu Dróg i Transportu.
Mieszkańcy bloków przy ul. Tramwajowej nie czują się jednak bezpiecznie. - Widziałam, jak wywozili z Fabrycznego bunkry. Czytałam, że pod dworcem był schron przeciwlotniczy. Aż strach pomyśleć, co może kryć się kilkanaście metrów pod ziemią. Jak to wybuchnie, to wszyscy zginiemy - powiedziała przerażona Anna Kulińska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?