MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na Widzewie kradną kable od internetu, a później je palą

Maciej Kałach
Straż Miejska w Łodzi
Złodzieje grasują w blokach na osiedlach Widzewa Wschodu. Kradną kable, którymi do mieszkań dociera internet i telewizja.

Według Jana Obarka, prezesa Stowarzyszenia Telewizji Kablowej TV-SAT 364, od 10 czerwca do ubiegłego tygodnia doszło aż do dziewięciu takich przypadków. Osiem z nich, jak wylicza prezes, miało miejsce w blokach, należących do Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej, jeden w bloku SM im. "Chrobrego", gdzie stowarzyszenie ma siedzibę.

- Złodzieje muszą działać w parze - podejrzewa prezes Obarek. - Jeden idzie do klatki schodowej i ucina kabel telekomunikacyjny pod skrzynką z naszą infrastrukturą. Drugi złodziej w tym czasie włamuje się do piwnicy, gdzie także przechodzi kabel, ciągnie go i zwija.

Stowarzyszenie TV-SAT 364 złożyło dwa zawiadomienia w sprawie kradzieży na policję. Prezes Obarek liczy, że funkcjonariusze ustalą, czy złodzieje działają na zlecenie konkurencji, na co zdaniem prezesa stowarzyszenia wskazuje masowość kradzieży, czy dla zysku. - Możliwe, że złodzieje łączą oba powody - mówi prezes Jan Obarek.

Aspirant Aneta Sobieraj z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi podkreśla, że funkcjonariusze odwiedzają punkty skupu metali.

Natomiast straż miejska 30 czerwca poinformowała o odkryciu w rejonie ulic Olechowskiej i Transmisyjnej. Jak głosi komunikat straży miejskiej, uwagę mundurowych zwrócił potężny słup czarnego dymu, widoczny ze znacznej odległości. Strażnicy zastali dwóch mężczyzn, wypalających znaczną ilość kabli, którzy swoje zachowanie tłumaczyli chęcią zarobienia paru groszy.

Pierwszego mężczyznę strażnicy ukarali mandatem w wysokości 500 zł, drugi tej kary nie przyjął i będzie miał sprawę w sądzie.
- Wypalali nasze kable, aby uzyskać z nich miedź do sprzedania w skupie. Byliśmy potem na miejscu interwencji i poznaliśmy naszą własność po jej charakterystycznych cechach - mówi Jan Obarek.

Prezes widzewskiej kablówki boi się, że interwencja strażników wcale nie ukróci procederu. - Nasi pracownicy techniczni muszą się teraz skupiać na pilnowaniu kabli, zamiast na normalnych obowiązkach. Klienci wiedzą, że słyniemy z niskiej awaryjności. Może ktoś chce to zmienić? - zastanawia się Jan Obarek i prosi mieszkańców Widzewa Wschodu o wzmożoną czujność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki