W niedzielę obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków przy Pracy.
41-letni operator koparki z Łodzi jest jedną z siedmiu osób w naszym województwie, które w ubiegłym roku wyszły do pracy i już z niej nie wróciły. Zginął w wykopie na budowie, gdy osunęła się ciężka od deszczu ziemia. Nie udało się go uratować, mimo tego, że z pomocą pospieszył kolega z budowy.
Mieszkanka naszego województwa w ubiegłym roku w pracy straciła palce prawej dłoni. Doszło do tego, gdy sprzątała w ubojni drobiu. Kobieta chciała wyczyścić automat do czyszczenia żołądków. Zrobiła to mimo, że maszyna pracowała, a nóż obracał się z dużą prędkością. Nóż uciął kobiecie palce.
- W ubiegłym roku zbadaliśmy 123 wypadki przy pracy, w których zginęło siedem osób, a 58 osób odniosło ciężkie obrażenia - mówi Andrzej Świderski, okręgowy inspektor pracy w Łodzi. - W porównaniu z latami 2014 i 2015 liczba poszkodowanych w wypadkach w pracy utrzymała się na podobnym poziomie, ale za to spadła liczba wypadków śmiertelnych. W 2014 roku w pracy zginęło 15 mieszkańców naszego województwa, a w 2015 roku życie straciło 13 osób - dodaje okręgowy inspektor pracy w Łodzi.
Niebezpieczny transport, przemysł i budowy
O ile w 2015 roku najwięcej wypadków śmiertelnych miało miejsce w przetwórstwie przemysłowym i budownictwie, to w ubiegłym roku najczęściej dochodziło do nich w transporcie i magazynach oraz na budowach. Znacznie za to spadła liczba poważnych wypadków w przetwórstwie przemysłowym.
Inspektorzy pracy w woj. łódzkim nałożyli 74 mandaty na pracodawców
Najczęstszą przyczyną wypadków przy pracy jest upadek z wysokości. Tylko w ubiegłym roku w ten sposób zostało poszkodowanych 18 pracowników. Ośmiu z nich doznało ciężkich obrażeń, jednej osoby nie udało się uratować.
Kolejne dziesięć osób zostało rannych w pracy, gdyż spadły na nich różne przedmioty.
Uwaga na maszyny
Zagrożenia związane są także z obsługą różnych urządzeń. Jeden z mieszkańców naszego regionu stracił lewą rękę w trakcie obsługi sieczkarni, która cięła zielonkę. Mężczyzna próbował usunąć kamień z bębna maszyny i wtedy doszło do wypadku.
Okazało się, że maszyna była dopuszczona do pracy bez wymaganej kontroli w zakresie bezpieczeństwa pracy, bęben sieczkarni nie był właściwie zabezpieczony.
Nieszczęście z winy pracodawcy
W ubiegłym roku inspektorzy pracy w naszym województwie nałożyli 74 mandaty na pracodawców.
W sumie mają oni do zapłaty blisko 101 tys. zł. Przypominają też, że pracodawca ma obowiązek zgłosić do inspekcji każdy ciężki, śmiertelny lub zbiorowy wpadek przy pracy.
Jeśli tego nie zrobi, a inspektorzy się o tym dowiedzą, to szefowi grozi grzywna, a nawet ograniczenie wolności.
Przepisy |
Zgodnie z prawem wypadek przy pracy to nagłe zdarzenie, które wywołuje przyczyna zewnętrzna, a skutkuje urazem lub śmiercią i ma związek z pracą. Wypadki przy pracy dzieli się na lekkie, ciężkie i śmiertelne oraz zbiorowe. Wypadek śmiertelny nie oznacza, że osoba musi zginąć w miejscu pracy. Tak nazywa się wypadek w pracy, w wyniku którego pracownik zmarł w ciągu nawet pół roku od wypadku. Wypadek ciężki natomiast to zdarzenie, w wyniku którego dochodzi do ciężkiego uszkodzenia ciała. Może to być: utrata wzroku, słuchu, mowy, zdolności rozrodczej lub inne uszkodzenie ciała albo rozstrój zdrowia, naruszające podstawowe funkcje organizmu, a także choroba nieuleczalna lub zagrażająca życiu, trwała choroba psychiczna, całkowita lub częściowa niezdolność do pracy w zawodzie albo trwałe, istotne zeszpecenie lub zniekształcenie ciała. By wypadek został uznany za zbiorowy, muszą w nim ucierpieć przynajmniej dwie osoby. Pracodawca ma obowiązek najpierw udzielić pomocy poszkodowanemu, a następnie zawiadomić PIP. |
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?