Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Wódz: Duda raczej nie będzie nowym Krzaklewskim

Piotr Brzózka
Prof. Jacek Wódz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Prof. Jacek Wódz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. Krzysztof Matuszyn/Dziennik Zachodni
System konstytucyjny nie dopuści tego, co powstanie poza wyborami. Trzeba się sprawdzić w wyborach, a partie mają zdolności organizacyjne i pieniądze. Solidarność ma pieniądze, ale nie wiem, czy potrafi zorganizować poważną kampanię polityczną. Bliżej byłoby Dudzie do PiS, ale tam nie wpuści go Kaczyński. Z prof. Jackiem Wodzem, socjologiem z Uniwersytetu Śląskiego, rozmawia Piotr Brzózka.

Organizując strajk na Śląsku, Solidarność pokazuje siłę czy słabość? Można powiedzieć, że to akurat nie jest wielki wyczyn, wszak Śląsk to matecznik Piotra Dudy, szefa "S".

Sam fakt, że Solidarność organizuje strajk, pokazuje, że wciąż jest to siła zdolna mobilizować ludzi. Ale dopiero zobaczymy, jak duża będzie to mobilizacja. Strajk w województwie śląskim jest stosunkowo łatwo wywołać, bo jest tu duże nagromadzenie instytucji i przedsiębiorstw, części gospodarki, które mają jeszcze wiele wspólnego ze starym sposobem funkcjonowania przemysłu: kolej, górnictwo, energetyka. Tam związki zawodowe są dosyć mocne. Ten strajk na Śląsku to próba spojrzenia przez "S", ale i inne związki, do jakiego stopnia są dziś w stanie zmobilizować ludzi. Wiadomo, że zmobilizują kopalnie i kolej, ale już w sprywatyzowanych zakładach, moim zdaniem, niewiele mogą osiągnąć.

Myśli Pan, że Solidarność, która dziś liczy zaledwie kilkaset tysięcy członków, byłaby w stanie zatrzymać cały kraj, a nie tylko Śląsk?

Zatrzymać cały kraj może mniejsza grupa, bo do tego wystarczy zablokować trzy, cztery kluczowe elementy infrastruktury. Czy Solidarność może to zrobić? Nie jestem w stanie tego powiedzieć. Na pewno rośnie w kraju niezadowolenie z warunków życia. Ludzie mają przekonanie, że żyje im się gorzej, mają poczucie zagrożenia. Do tego dochodzi fatalna służba zdrowia. To stwarza podglebie, by mocny przywódca związkowy poderwał ludzi.

Czy stosując takie narzędzie jak strajk generalny, związkowcy są w stanie coś ugrać z rządem? Donalda Tuska w ogóle ruszają takie rzeczy?

Każdy, kto sprawuje władzę dłużej, a takim człowiekiem jest Tusk, ma wkalkulowane w swoje działania niezadowolenie z tego, co zrobi. Tak jak cena biletu jest wkalkulowana w koszty przejazdu. Przecież tylko dzieci myślą, że polityk może być przekonany, iż wszyscy go lubią. Polityk, jak nie jest głupi, ma świadomość, że część jego poczynań wywołuje niechęć.

Pamiętając o Platformie Oburzonych - czy Piotr Duda to jest ta siła, która mogłaby, jako pierwsza od lat, zagrozić pozycji Tuska?

Platforma Oburzonych to początek czegoś, o czym nie wiemy nawet, czym jest. Ani tego nie lekceważę, ani nie traktuję zbyt poważne. Kiedy chodzi pan po ulicach, widzi pan powszechne oburzenie? No nie. To, że udało się zebrać przedstawicieli stowarzyszeń już wcześniej zorganizowanych, to kwestia czysto organizacyjna. Oni mają tak sprzeczne postulaty i powody do oburzenia, że nic z tego się prawdopodobnie nie da zrobić. Druga z kluczowych postaci, pan Kukiz, ma dużo dobrej woli, ale absolutnie żadnej wiedzy politologicznej. Jeśli ktoś myśli, że jednomandatowe okręgi wyborcze będą zbawieniem dla Polski, to nie ma pojęcia, o czym mówi. Taka Platforma może być pierwszą jaskółką czegoś większego, ale dotąd żadne ruchy oburzonych nie przekształciły się w rażącą siłę polityczną. Ani ludzie okupujący Wall Street, ani oburzeni z Hiszpanii.

Szyld Solidarności wynosił już w Polsce do władzy. Nie majaczy się Panu na horyzoncie jakiś AWS bis?

Wszystko jest możliwe, nie można tego absolutnie wykluczać. Tylko jest pytanie, czy przywódca, który potrafi zmobilizować do strajku, jest przywódcą, który potrafi sprawować władzę.

Nie musi tego potrafić. Może usiąść na tylnym fotelu, a do rządzenia zatrudnić sobie jakiegoś profesora.

Ale wie pan, co z tego wyszło. Buzek, po okresie kwarantanny, tamtych związków z Krzaklewskim się wyparł, a sam Krzaklewski wylądował gdzie wylądował, jest praktycznie nikim. Oczywiście u Dudy może się uruchomić myślenie propaństwowe, niczego nie wykluczam. Tak było choćby z prezydentem Brazylii Lula da Silva, który wcześniej był związkowcem.

W każdym razie nie zaprzeczy Pan, że społeczny grunt jest.

Grunt społeczny jest. Tylko że nie ma miejsca na scenie politycznej dla takiego ugrupowania. System konstytucyjny nie dopuści tego, co powstanie poza wyborami. Trzeba się sprawdzić w wyborach, a partie mają zdolności organizacyjne i pieniądze. Solidarność ma pieniądze, ale nie wiem, czy potrafi zorganizować poważną kampanię polityczną. Bliżej byłoby Dudzie do PiS, ale tam nie wpuści go Kaczyński.

Zaryzykuję stwierdzenie, ze Duda jest dużo większym zagrożeniem dla Kaczyńskiego niż dla Tuska.

Oczywiście, że tak. Dla Tuska on dziś w ogóle nie jest wielkim zagrożeniem. W jakimś sensie Tusk prowadzi politykę oswajania ludzi z tym, że związki zawodowe czasem sobie protestują w jakiejś sprawie.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki