18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny zamknięty w schronisku dla zwierząt! A przyszedł odebrać psa

Marcin Bereszczyński
Biszkoptowy labrador Niko...
Biszkoptowy labrador Niko... Łukasz Sobieralski
Zgierski radny PiS Marek Sencerek twierdzi, że został zamknięty w schronisku dla zwierząt, a jego psa wykastrowano, na co właściciel nie wyrażał zgody. Zgierska Rada Miejska powiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na naruszeniu godności radnego.

"Pozostaje mieć nadzieję, że w kolejnym życiu radny będzie psem, to zgodnie z ustawą się go wykastruje" - napisała prezes fundacji Medor Elżbieta Andrzejewska na Facebooku. To własnie w placówce, którą zarządza doszło do awantury z radnym PiS.

- Zostałem potraktowany, jak szmata i pozbawiony wolności na miejskiej działce, na której jest schronisko - wściekł się radny Sencerek.

Wszystko zaczęło się od wizyty lekarskiej u Marka Sencerka, na co dzień lekarza. Pacjent nie domknął drzwi, a biszkoptowy labrador wykorzystał moment i czmychnął. Rodzina radnego objechała miasto na rowerach, ale psa nie znalazła. Zwierzę trafiło do Medoru - fundacji zajmującej się bezpańskimi zwierzętami.

- Młodzi ludzie znaleźli psa przywiązanego do drzewa w Emilii - mówi Elżbieta Andrzejewska. - Zawieźli go do weterynarza przy pl. Słonecznym w Łodzi. Lekarz odczytał czip i stwierdził, że pies należy do Medoru. W ten sposób trafił do nas. Nie mogliśmy ustalić właściciela. Dopiero gdy przeszukaliśmy stare zeszyty okazało się, że pies należy do Marka Sencerka. Pies uciekł mu już w kwietniu 2007 r. Został zaczipowany i wpisany, jako należący do Medoru. Pan Sencerek miał zmienić wpis w bazie, ale nie zrobił tego przez 6 lat.

Medor powiadomił radnego, gdzie jest jego pies. Zaproponowano mu, by wpłacił 100 zł darowizny na Medor. Gdy radny dotarł do schroniska, dowiedział się, że labrador został wykastrowany, bardzo się zdenerwował. Zaczęły się pyskówki, a wtedy...

- Zostałem popchnięty i zamknięty w śluzie między wejściem a budynkiem - opowiada radny Sencerek. - Zadzwoniłem na policję, żeby mnie uwolniła.

- Przyszedł i zaczął awanturę - odbija piłeczkę Andrzejewska. - Mój syn poprosił radnego, by zapłacił za pobyt psa, odebrał go i wyszedł. To nie pomogło. Lekarka prosiła go o spokój, bo wybudzała psa z narkozy. Wtedy zamknęły się drzwi radny znalazł się w przestrzeni między poczekalnia i futką otwieraną zamkiem elektronicznym. Wystarczyło, by wcisnął biały przycisk i wyszedłby na zewnątrz. Ale wolał wezwać policję.

Prezes Medoru twierdzi, że wykastrowano labradora zgodnie z procedurami mówiącymi, że na terenie schroniska trzeba kastrować i sterylizować zwierzęta. Radny twierdzi, że kastracji można dokonać po 14 dniach kwarantanny. Kłopot w tym, że czip informował, że pies należy do Medoru, a nie do Sencerka.

Awantura dotyczyła też pieniędzy. Medor wystawił rachunek na 320 zł. 170 zł za kastrację i 150 zł za 5 dni hotelowania psa. - Nie chodzi o pieniądze, ale o fakt, że weterynaria zamknęła to schronisko - mówi radny.

- Najpierw głosował za opłatami za pobyt psa w schronisku, a teraz nie chce płacić - ripostuje prezes Medoru dodając, że wietrzy w sprawie podtekst polityczny. - Dobrze znam panią prezydent Zgierza, która jest w koalicji z PiS, a radny Sencerek jest przewodniczącym klubu tej partii w radzie miasta.

Prokuratura przyjrzy się wydarzeniom w Medorze. Straż Miejska sprawdzi, czy nie została naruszona ustawa mówiąca o tym, że do prowadzenia schroniska niezbędne jest zezwolenie. A to zostało cofnięte przez powiatowego lekarza weterynarii, bo nie spełniało wymagań. Decyzja weterynarza uprawomocniła się 13 marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki