Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownik nad wodą to lekarz, ochroniarz i opiekunka do dzieci

Matylda Witkowska
Tomasz Pietrakiewicz pracuje jako ratownik od 30 lat
Tomasz Pietrakiewicz pracuje jako ratownik od 30 lat Jakub Pokora
Ratownik z regionu łódzkiego nie ma w swoim zespole Pameli Anderson, zwykle nie mknie po falach na wodnym skuterze i nie romansuje tak często, jak się ludziom wydaje. Jest za to na pierwszej linii frontu z łysymi karkami, skaczącymi na główkę nastolatkami i pijanymi matkami, które puszczają dzieci samopas. Od czasu do czasu ratownik ratuje komuś życie. Albo patrzy jak ktoś umiera.

Ratownikiem Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zostaje się, by pomagać ludziom, zarobić w wakacje, a trochę, bo lubi się wodę. Żeby nosić czerwoną koszulkę i takiż gwizdek, trzeba zrobić kurs i zdać egzamin. A potem człowiek dostaje pracę w jednym z ośrodków w regionie i jest rzucany na głęboką wodę.

Tomasz Pietrakiewicz, ratownik z Łodzi z 30-letnim stażem, do tej pory pamięta topiącą się dziewczynę, którą wyciągnął z wody na początku swojej kariery. Miał wtedy 20 lat. - To było na zbiorniku, utworzonym w miejscu zalanej kopalni koło Opola. Tuż koło brzegu dno gwałtownie opadało - wspomina Tomasz.

Dwie dziewczyny poszły do wody się myć, jedna weszła za daleko i zaczęła tonąć. Druga umiała trochę pływać, więc próbowała ją ratować, ale bez skutku. - Obie szybko szły na dno - opowiada Tomasz.

- Natychmiast zanurkowałem. Musiały opaść już z kilkanaście metrów pod wodę, bo czułem w uszach ciśnienie. Wyswobodziłem tę, co umiała pływać. Uwolniona ruszyła sama do góry. Ja chwyciłem tonącą i wyciągnąłem na brzeg. Wystarczyły dwa sztu-czne oddechy, by odkrztusiła wodę. Tego dnia kończyła 18 lat. Bardzo się potem zaprzyjaźniliśmy - wspomina ratownik.

Tomaszowi szczęśliwie nikt jeszcze na dyżurze nie utonął, ale reanimował kolegę, który dostał wylewu na imprezie. Bo ratownik powinien ruszyć na pomoc także po pracy. - Kolega na imprezie dostał wylewu. Nikt tego nie zauważył, myśleliśmy, że śpi - mówi Tomasz. - Reanimowałem go kilkadziesiąt minut. Pod koniec miał już krew w ustach, wypluwałem więc krew i reanimowałem dalej. Niestety, już nie żył.

Czasem z wody wyciąga się topielca. - W wodzie ciało szybko się rozkłada. Nie jest to przyjemny widok - przyznaje Tomasz. Takie ekstremalne sytuacje zdarzają się ratownikowi średnio raz na kilka lat. Na co dzień wyciąga ludzi, którzy na niezbyt głębokiej wodzie zachłysnęli się wodą lub złapał ich skurcz.

Ale nie znaczy to, że jest im lekko. Ratownik spędza osiem godzin dziennie w palącym słońcu, ale na czynnych do nocy basenach siedzi w polarze i marznie. Przy sobie ratownik ma pomarańczową bojkę, zwaną potocznie Pamelką, zestaw pierwszej pomocy i defibrylator. Nie ma lekarstw, bo ratowany mógłby mieć na nie alergię. I nie ma też komórki, bo w każdej chwili może skoczyć do wody. - Ostatnio wskoczyłem do wody po dziecko, miałem w kieszeni komórkę i jest teraz do wyrzucenia. A kto mi za nią zapłaci? - pyta retorycznie Tomasz.
Basenowy wykidajło

Największą zmorą ratowników są... plażowicze. Często, wbrew zakazom spożywania alkoholu - mocno nietrzeźwi. - Czteroletnia dziewczynka, zjeżdżając do wody ze zjeżdżalni, zachłysnęła się, bo basenik pod zjeżdżalnią płytki nie jest. Wyciągam ją, pytam gdzie mama. A ona siedzi na brzegu pijana i nie obchodzi ją, że dziecko samo w wodzie - mówi Tomasz.

Według statystyk, alkohol odpowiedzialny jest za około 30 proc. utonięć. Ratownicy do listy wyzwań dodaliby też sporą liczbę awantur. - Ostatnio jakiś łysy kark dostał padaczki alkoholowej. Wiadomo, jak jest gorąco to takie rzeczy częściej się zdarzają - opowiada Tomasz. - Trzymam go więc, żeby nie zrobił sobie krzywdy. Minę ma wściekłą, rzuca się. Gdyby trzymał go ktoś słabszy, pewnie zarobiłby w twarz.

Jednak najgorsi plażowicze to chłopcy w wieku "późnej podstawówki" i gimnazjum, choć dziewczyny coraz częściej nie są lepsze. - Wchodzą na wyspę, na którą jest zakaz wstępu, niszczą płytki, a potem małe dzieci ranią sobie o nie stopy. Notorycznie skaczą na główkę i nic sobie nie robią z uwag. Policji się nie boją, bo szkody wyrządzają niewielkie, a do tego są przecież niepełnoletni... Nie ma na nich siły - narzeka Tomasz.

Plażowa superniania

Dobry ratownik próbuje wychowywać małolatów. Zdziera gardło, zastępuje rodziców, którzy na całe dnie puszczają dzieci same na basen. - Właściwie to pracujemy na cztery etaty - jako ratownicy, lekarze, ochroniarze i opiekunki do dzieci - mówi ratownik z kąpieliska na jednym z łódzkich blokowisk.

Czasem na awantury ochroniarze nie reagują, bo wyrostki potrafią ich wrzucić w ubraniu do wody. Oddzielny rozdział to rodzice. - Czasem kąpielisko jest zamknięte, ale matki i tak wkładają dzieci do wody, nawet niemowlęta. Gdy zwracam im uwagę, każą mi się odczepić argumentując, że to przecież nie moje dziecko - mówi ratowniczka pracująca kiedyś w Arturówku.

Dlatego ci, którzy z tańszych kąpielisk wydostali się do elitarnych aquaparków, są wdzięczni losowi.- Klienci nigdzie nie są tacy karni jak tutaj - mówi ratowniczka z Fali.

Jak twierdzą zgodnie ratownicy, wiele opinii krążących na ich temat to mity. Jak choćby to, że wykorzystują swoją pozycję do flirtów. - Owszem, dziewczyny często przychodzą, udają, że niby złapał ich skurcz, a od razu widać, że to lipa. Albo pytają, jak i gdzie można zrobić kurs na ratownika. Wiadomo, dobry bajer to połowa sukcesu, ale jednak jesteśmy w pracy - mówi Tomasz.

Mitem są też opowieści o niecodziennych sposobach ratowania: że przy wyławianiu wierzgającego tonącego trzeba go najpierw ogłuszyć, podtopić albo cały czas ciągnąć za włosy. Prawdą jest natomiast, że tonący chwyta się nawet brzytwy.
- Jak już złapie, to można mu wyłamywać palce, a i tak nie puści ratownika. Jest w szoku i niczego nie czuje - wyjaśnia Tomasz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki