Pan Władysław jechał rowerem ulicą Tuwima i skręcał w ul. Kilińskiego, kiedy niespodziewanie podjechali do niego dwaj strażnicy miejscy.
- Niemal zepchnęli mnie z roweru - opowiada łodzianin. - Krzyknęli "dowód!". Zapytałem "po co?" i "dla kogo?". Nic nie odpowiedzieli. Nie wylegitymowali się. Zażądałem, aby wyjaśniła to policja. Jednak nie chcieli jej wezwać. W kieszeni koszuli miałem dokumenty. Nagle jeden ze strażników wykręcił mi rękę, a drugi w tym czasie wyjął dokumenty. Mam chory kręgosłup. Bardzo mnie to zabolało.
Pan Władysław jest mężczyzną o drobnej posturze. Sprawia wrażenie łagodnego człowieka, który nie szuka awantur. Postanowił jednak złożyć skargę na zachowanie strażników. Leszek Wojtas z łódzkiej straży miejskiej potwierdza, że strażnicy użyli siły wobec pana Władysława. Jednak według niego zdarzenie wyglądało nieco inaczej. - Funkcjonariusze interweniowali, bo mężczyzna popełnił wykroczenie drogowe - mówi Wojtas. - Przyznaję, że strażnicy użyli siły fizycznej wobec pana Władysława. Jest to zapisane w notatce służbowej. Ale zrobili to dlatego, ponieważ mężczyzna próbował wsiąść na rower i odjechać. Strażnicy zastosowali chwyty obezwładniające.
Pan Władysław twierdzi jednak, że podczas zatrzymania był bardzo spokojny i według niego nie było potrzeby stosowania żadnych chwytów .
- Do tej pory boli mnie ręka. Strażnicy powinni dbać o porządek a nie wykręcać ręce bezbronnym ludziom - mówi pan Władysław.
Strażnicy miejscy skierowali sprawę łodzianina do sądu. Ich zdaniem rowerzysta złamał prawo, bo jechał po chodniku wzdłuż ulicy Tuwima, następnie, na skrzyżowaniu z ulicą Kilińskiego, wbrew zakazowi wjechał na przejście dla pieszych. "Ponadto podczas legitymowania, wbrew obowiązkowi, odmówił strażnikowi udzielenia posiadanego przy sobie dokumentu tożsamości" - czytamy we wniosku straży miejskiej do sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieścia o ukaranie pana Władysława.
Sąd uznał łodzianina za winnego popełnienia zarzucanego mu wykroczenia i nakazał zapłacić karę 50 złotych grzywny.
- Miałem nadzieję, że jak sprawa trafi do sądu, to będę mógł opowiedzieć o zachowaniu strażników. Niestety sąd wydał wyrok zaocznie, bez mojego udziału - żali się pan Władysław.
Leszek Wojtas dodaje, że nie była to jednostkowa sytuacja, kiedy strażnicy miejscy używają siły.
- Zdarza się, że strażnicy stosują wobec awanturników chwyty obezwładniające lub miotacze gazu lub pałki. Używają tego głównie podczas nocnych interwencji - mówi Wojtas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?