Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Radomsku już protestuje. Będzie strajk?

Małgorzata Kulka
W Szpitalu Powiatowym w Radomsku oficjalnie rozpoczęła się akcja protestacyjna
W Szpitalu Powiatowym w Radomsku oficjalnie rozpoczęła się akcja protestacyjna KN
W poniedziałek w Szpitalu Powiatowym w Radomsku oficjalnie rozpoczęła się akcja protestacyjna. Kolejnym krokiem w sporze ma być strajk...

Od poniedziałku na budynku radomszczańskiego szpitala powiewają flagi NSZZ "Solidarność". To znak, że po kolejnych nieudanych rozmowach z dyrekcją, pracownicy zdecydowali się na radykalne działania.

Decyzję o przeprowadzeniu strajku podjęto po referendum, w którym za taką formą protestu opowiedziało się 429 głosujących, przeciwko było tylko 34. Powodem jego przeprowadzenia jest spór z władzami szpitala dotyczący podziału 4,2 mln zł przeznaczonych na podwyżki. To kwota dla pracowników, która trafiła do szpitala dzięki podpisaniu wyższych kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia.

- Na razie rozpoczęliśmy akcję protestacyjną, a więc zaczęliśmy od oflagowania. Następnie przeprowadzimy wśród pacjentów akcję informacyjną, będziemy rozdawać ulotki i informować o naszych wynagrodzeniach i powodach sporu z dyrektorem - tłumaczy Anna Kaurzel, przewodnicząca Pod-regionu NSZZ "Solidarność" w Radomsku.

Jak zapowiada, taka forma protestu ma potrwać do końca kwietnia. Związkowcy chcą dać drugiej stronie czas na podjęcie negocjacji.

- Jeśli sytuacja się nie poprawi, dojdzie do strajku - nie ukrywa szefowa "S".

Anna Kaurzel od początku zapewniała, że pacjenci mogą się czuć bezpiecznie, bo pracownicy nie chcą robić niczego przeciwko nim.

- Żaden pacjent nie ucierpi z powodu strajku, ciągłość świadczeń zostanie zachowana. Chcemy po prostu informować ludzi, pokazać im, jakie są nasze problemy - dodaje Anna Kaurzel.

Przypomnijmy, że pracownicy domagają się, by zaległe pieniądze zostały im wypłacone w ciągu dwóch najbliższych lat. Dyrektor szpitala Radosław Pigoń przekonuje, że placówka wciąż boryka się z problemami finansowymi i musi spłacać długi, więc jej sytuacja nie pozwala na takie kroki. Proponuje jednak wzrost wynagrodzeń realizowany w formie tzw. dodatku czasowego. Pracownicy mieliby dostać swoje pieniądze w ciągu czterech lat.

W osiągnięciu porozumienia nie pomógł negocjator z zewnątrz ani zorganizowana w ubiegłym tygodniu nadzwyczajna sesja Rady Powiatu. Pielęgniarki żalą się na naciski i nieodpowiednie przedstawianie ich problemów, a tym samym działanie na szkodę związków. Dyrektor odpowiada, że nikt nie stosuje żadnych nacisków.

Obie strony deklarują chęć prowadzenia rozmów, nikt jednak nie chce zmienić swego stanowiska. Propozycje dyrekcji oficjalnie popierają władze powiatu.

- Realizacja wypłat dla pracowników w formie dodatku czasowego to prawie 90 tys. zł miesięcznie. By spełnić oczekiwania protestujących, w budżecie szpitala należałoby zabezpieczyć kolejny milion złotych. W obecnej sytuacji to niemożliwe - mówi starosta Andrzej Plutecki.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki