Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ulica Ogrodowa w Łodzi obchodzi swoje dwusetne urodziny. Historia ulicy Ogrodowej

Anna Gronczewska
archiwum Dziennika Łódzkiego/Muzeum Miasta Łodzi
Dziś Ogrodowa to jedna z najbardziej znanych łódzkich ulic. To przy niej swoje imperium zbudował Izrael Poznański. Tu znajduje się najstarszy cmentarz Łodzi, a także Manufaktura. Ulica Ogrodowa obchodzi swoje 200-lecie!
  • Historia ulicy Ogrodowej w Łodzi - Północnej, Gartenstraβe.
  • Ulica Ogrodowa związana jest z dawnym imperium Poznańskiego.
  • Famuły przy Ogrodowej oraz pałac i fabryka Izraela Poznańskiego.
  • Zabytkowy kościół św. Józefa i Cmentarz Stary przy Ogrodowej.

Na planach Łodzi ul. Ogrodowa pojawiła się już w 1820 roku. Nakreślono go dla Rajmunda Rembielińskiego.

- Plan wykreślony dla Rembielińskiego powstał 200 lat temu – wyjaśnia Bogdan Jankowski, autor książki „Ogrodowa – imaginarium społeczne” - Znalazło się na nim całe Nowe Miasto. Wszystkie ulice wokół Nowego Rynku. Można więc powiedzieć, że ul. Ogrodowa jest jedną z pierwszych, które powstały w nowej Łodzi przemysłowej.

Ma około 1,4 kilometra długości, ale przebiega przez dwie dzielnice: Bałuty i Polesie. Nazwano ją ul. Ogrodową od dawnych lech ogrodowych. Potem została ul. Północną, ale już w 1841 roku znów była ul. Ogrodową. Nazwę tę zachowała do dziś, choć podczas niemieckiej okupacji stała się Gartenstraβe.

Dziś ul. Ogrodowa zaczyna się przy ul. Nowomiejskiej i Północnej, a kończy przy bramie Starego Cmentarza, gdzie przechodzi w ul. Srebrzyńską. Przed laty prowadziła do wsi Mania. Jak zaznacza Bogdan Jankowski duży wpływ na rozwój tej ulicy miał Izrael Poznański.

- 200 lat temu ta ulica powstała na papierze – dodaje. - Nie było na niej nic oprócz polnej drogi, która prowadziła do młyna na Manii. Dopiero Izrael Poznański uczynił z niej prawdziwą ulicę i centrum swojego imperium. Stało się to w drugiej połowie XIX wieku. Uczynił z ul. Ogrodowej oś swojego świata, gdzie każdy miał swoje miejsce i rolę do spełnienia.

W 1877 roku Izrael kupił od niejakiego Frydrycha dom stojący na rogu ul. Ogrodowej i Stodolnianej. Ten dom stał się zaczątkiem dzisiejszego pałacu. Poznański marzył, by stworzyć wielki kompleks przemysłowo - mieszkalny, który miał się składać z dzielnicy robotniczej, fabryki i rezydencji. Tę ostatnią zaczął budować na końcu. Kiedy już pełną parą pracowała tkalnia i przędzalnia.
– Dom stojący na rogu ul.Stodolnianej i Ogrodowej był murowany, piętrowy, ale nie otynkowany – mówił Mirosław Jaskulski, wieloletni kustosz Muzeum Miasta Łodzi, – W nim mieszkał z rodziną Izrael Poznański. I ten budynek stał się zalążkiem dzisiejszego pałacu.

W 1871 roku Poznański zaczął trwające przez ponad dwadzieścia lat skupowanie działek przy ul. Ogrodowej na której wybudował potem wielki kompleks fabryczny. Już w 1872 roku na jednej z nich zbudował tkalnię mechaniczną w której pracowało dwieście mechanicznych krosien. Potem wzniósł przędzalnię. Dziś w tym budynku znajduje się hotel „Andels”. Buduje bocznicę kolejową, własną elektrownię, gazownię, ma straż pożarną. Zatrudnia kilka tysięcy robotników. Ma plantacje bawełny w Kazachstanie, Uzbekistanie, Turkmenistanie.

- Ma też sieć sklepów na wschodzie – w Petersburgu, Odessie, Charkowie – opowiadał nam Cezary Pawlak, łódzki historyk.
Pierwszy projekt pałacu, który jest dziś jednym z najpiękniejszych zabytków Łodzi, sporządził w 1888 roku Hilary Majewski. Jednak obecny kształt zawdzięcza dokonanej w 1898 roku przebudowie. Jej projekt sporządzili Juliusz Jung i Dawid Rosenthal. Kolejna modernizacja miała która miała miejsce już po śmierci Izraela, między 1901 a 1903 rokiem. Niektórzy twierdzą, że Izrael nie zdążył zamieszkać w tym pałacu. Tymczasem Mirosław Jaskulski uważa że jednak było inaczej. Przeglądał plany pałacu i są w miejsca, w których zaznaczono jadalnię, sypialnię, kuchnię. Jest nawet szyb windowy, który dostarczano do jadalni przyrządzone w kuchni posiłki.

– Tam część mieszkalna znajduje się w części, gdzie obecnie jest m.in gabinet Artura Rubinsteina – przekonywał Mirosław Jaskulski.

Rodzina Poznańskich mieszkała w pałacu do zakończenia pierwszej wojny światowej. Gdy Polska odzyskała niepodległość państwo przejęło go za nie zapłacone długi. W styczniu 1927 roku wojewoda łódzki Władysław Jaszczołt uzyskał zgodę na przeniesienie tu Urzędu Wojewódzkiego.

Podczas okupacji pałac zajęli Niemcy. Najpierw umieścili tu Zarząd Cywilny przy dowództwie 8 Armii. A w kwietniu przenieśli do pałacu naczelne władze i główne wydziały Rejencji Łódzkiej. Na jej czele stał Friedrich Übelhör, szef Rejencji Łódzko – Kaliskiej.
Übelhör nie zapisał się dobrze w historii pałacu. Między inni w sali lustrzanej utworzył rodzaj antresoli, czyli dobudował jeszcze jedno piętro. Zmienił wygląd wejścia. Zbudował typową niemiecką sień i usunął okap nad wejściem od strony ul. Ogrodowej. Po wojnie pałac ponownie stał się siedzibą Urzędu Wojewódzkiego. Od 1950 roku oficjalna jego nazwa brzmiała: Prezydium Wojewódzkiej Rady narodowej. W 1975 roku do rezydencji rodziny Poznańskich przeniosło się Muzeum Miasta Łodzi.

W czasach PRL-u krążyły opowieści o krwi opilczych fabrykantach nękających robotników. Także o Izraelu Poznańskim. Mówiono, że najmniej płacił robotnikom. W 1883 roku w jego fabryce wybuchł strajk. Robotnicy protestowali przeciwko warunkom pracy. Musieli pracować przez 16 godzin, a jeszcze kazano im przychodzić do pracy w dni świąteczne. Kto uchylał się od pracy w te dnia musiał płacić 3 ruble kary. Strajk spacyfikowali Kozacy. Ale w fabryce Poznańskiego obowiązywał regulamin. Poznański wypłacał odszkodowania robotnikom za uszkodzenia ciała podczas pracy. Jeśli zaś robotnik umarł przy maszynie to jego rodzina dostawała wynagrodzenie wynoszące 2 tysiące dniówek. To tak jakby ktoś dostał pensję za ponad 6 lat pracy.

Izrael Kalmanowicz Poznański zmarł 29 kwietnia 1900 roku, dożył 57 lat. Został pochowany w rodzinnym grobowcu na Nowym Cmentarzu Żydowskim. Dzień przed śmiercią przyjechał z Nicei pociągiem. Przebywał tam dłuższego czasu na leczeniu. Miał problemy z płucami, układem oddechowym. Ówczesne gazety donosiły, że rodzina Izraela Poznańskiego zapłaciła duże pieniądze, by wyłożyć ulicę słomą. Tak by turkot kół dorożek i wozów konnych nie przeszkadzał choremu Izraelowi.

W chwili śmierci zostawił rodzinie pokaźny majątek – 7 milionów rubli w złocie.

- Jego fabryka była spółką akcyjną i każdy z synów był w niej dyrektorem – opowiadał nam Cezary Pawlak. - Tyle, że stery trzymał najstarszy z nich, Ignacy. Został dyrektorem generalnym.

Po wojnie fabryka Izraela Poznańskiego została przejęta przez państwo. Nazwisko jej założyciela wymawiano z wielką pogardą. Patronem jego fabryki został Julian Marchlewski, który miał kiedyś tu pracować. W latach siedemdziesiątych dodano handlową nazwę „Poltex”. Był to drugi co do wielkości, po „Unionteksie”, zakład włókienniczy w Łodzi. Pod koniec lat pięćdziesiątych minionego wielu zatrudniał blisko 10 tysięcy ludzi. Pod koniec lat osiemdziesiątych „Poltex”, tak jak większość łódzkich zakładów włókienniczych zaczął podupadać. Jego organ założycielski, którym był wtedy minister przemysłu zarządził wszczęcie postępowania likwidacyjnego.

W 2003 roku rozpoczęły się prace budowlane na terenie dawnej fabryki Izraela Poznańskiego. Po trzech latach, 17 maja 2006 roku nastąpiło uroczyste otwarcie Centrum Manufaktura. Jak twierdzą goście przyjeżdżający do Łodzi takiego miejsca nie znajdzie się w żadnym miejscu w Europie, a nawet na świecie. Dawna fabryka została tak zrewitalizowana, że połączono historię z nowoczesnością. Idąc na zakupy można podziwiać ceglane mury dawnej fabryki, ale też zachwycać się przeszkloną fasadą centrum handlowego.

To dzięki Izraelowi Poznańskiemu z Placu Kościelnego przeniesiono na ul. Ogrodową zabytkowy kościółek. Dziś to parafia pod wezwaniem św. Józefa. Drewniany kościółek pochodzi z XVIII wieku. Jest nie tylko najstarszym kościołem w Łodzi, ale też najstarszym zabytkiem w mieście. Wybudowano go między 1765 a 1768 rokiem, na polecenie biskupa Antoniego Ostrowskiego. Przez wiele lat stał na tzw. Górkach Plebańskich, czyli dzisiejszym Placu Kościelnym. Kiedy zadecydowano, że powstanie tam nowy kościół, stary kościółek postanowiono przenieść na ul. Ogrodową, w miejsce gdzie znajdował się pierwszy łódzki cmentarz grzebalny. Założono go w 1822 roku. Był cmentarzem dwuwyznaniowy. Składał się z części ewangelickiej i katolickiej. Cmentarz zamknięto w 1856 roku, kiedy otwarto istniejący do dziś Stary Cmentarz przy ul. Ogrodowej. W kronikach parafii św. Józefa j można przeczytać, iż robotnicy z pobliskiej fabryki włókienniczej Izraela Kalmanowicza Poznańskiego na plecach przenieśli kościół w ciągu jednego dnia. Oczywiście, wcześniej został on rozebrany na części. Przy ul. Ogrodowej przygotowano mocny fundament, zbudowany z 35 tysięcy cegieł, na którym zaczęto kościół składać. Wszystkie prace związane z przeniesieniem kościoła trwały miesiąc - od 10 kwietnia do 10 maja 1888 roku. Zmieniono trochę wygląd kościoła. Przeniesiono między innymi jego wieżyczkę ze środka na front kościoła . Dach zamiast gontem pokryto papą, rozszerzono i podwyższono prezbiterium, wstawiono nowe ramy okienne i okna. Przeniesiony kościółek na nowo poświęcono. Dokonał tego 21 maja 1888 roku arcybiskup warszawski Wincenty Chościak-Popiel.

Przez 20 lat kościółek był kościołem filialnym parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Administrowali nim rektorzy. Pierwszym został ks. Gruchalski. On dobudował kruchtę, ale nie z modrzewia, tylko sosnowych bali. Wtedy też ufundowano 12-głosowe organy. Za jego urzędowania przeniesiono z Placu Kościelnego na ul. Ogrodową starą dzwonnicę. 29 grudnia 1909 roku arcybiskup warszawski Wincenty Chościak-Popiel wydał dekret, zgodnie z którym 1 stycznia 1910 roku została erygowana nowa łódzka parafia pod wezwaniem św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny.

Izrael Poznański nie tylko pomyślał o kościele dla swoich robotników, ale przede wszystkim o mieszkaniach. Większość z nich przybyła do Łodzi z okolicznych wsi.

- Famuły zbudowano w latach osiemdziesiątych XIX wieku – mówi Bogdan Jankowski. - Zamieszkało w nim około 2 tysiące ludzi. W większości robotników, ale mieszkali tam też majstrowie z fabryki Poznańskiego. Z famuł przy ul. Ogrodowej już dawni wyprowadzono mieszkańców. Teraz czeka to ludzi zamieszkałych w dwóch pozostałych famułach.

Famuły, to rodzinne domy. Mirosław Jaskulski wyjaśniał nam, że w tych domach mieszkali robotnicy, którzy mieli stałą pracę u Poznańskiego. Mieszkania miały podobny standard – z reguły był to pokój i kuchnia.. Pani Jadzia, dziś blisko 80-letnia łodzianka, wychowała się w famułach przy ul. Ogrodowej, pod numerem 24. Ale wyprowadziła już wiele lat temu. Pod koniec lat siedemdziesiątych dostała mieszkanie w blokach na Retkini.. Miała 17 lat, gdy poszła pracować do dawnej fabryki Izraela Poznańskiego, na ul. Ogrodową.

- Trzydzieści pięć lat w „Marchlewskim” przepracowałam! - wspomina pani Jadzia. - Piękne były czasy...Gdy jeszcze dziś je sobie przypomnę to chce mi się płakać! Przez ten czas cały czas na przędzalni pracowałam! Chcieli mnie przenieść do biura, do rachuby, ale nie zgodziłam się. Na przędzalni były wyższe zarobki. Jak skończyłam 18 lat to zaczęłam też pracować na noce. Zwolnienia nie brałam nawet jak byłam chora! Tak mnie do tej pracy ciągnęło!

Pan Włodek od wielu lat jest na emeryturze. Cieszy się, że wyprowadzono go z famuły przy ul. Ogrodowej 24, choć spędził tam wiele lat swego życia. Gdy zaczął się remont dostał mieszkanie w centrum. Też nie najpiękniejsze, ale lepsze od tego przy ul. Ogrodowej. Do famuł wprowadził się w 1962 roku.

– Ojciec nas zostawił, mama poznała nowego faceta, on mieszkał w famułach – opowiada pan Włodek. – Jak umarła mu matka, to się tu sprowadziliśmy z Aleksandrowa Łódzkiego. Mieliśmy trzydziestometrowe mieszkanie. Z wygód była tylko woda. Ostatnio to już to tragicznie wyglądało. Do klatek schodowych strach było wejść. Odrapane ściany, drewniane, brudne schody na których można połamać nogi.

Pan Włodek opowiada, że kiedyś ich famuła zupełnie inaczej wyglądała. Brama była zamykana, a tu gdzie stoją auta rosła trwa, posadzone były róże. O czystość dbało dwóch dozorców.

85-letnia pani Alina mieszkała wiele lat w famule przy ul. Ogrodowej 26. Wie, że niedługo będzie musiała się stąd wyprowadzi i już tu nie wróci. Po rewitalizacji nie będzie jej stać na czynsz. Podobnie jak innych sąsiadów.

– Na naszym podwórku było ślicznie! - wspomina kobieta. - Stało 15 ławek, krawężniki na biało były pomalowane. Rosły róże, pięknie pachniał jaśmin. Dzieci miały piaskownicę, zimą urządzano ślizgawkę. Na Dzień Dziecka to na podwórku grała zakładowa orkiestra. A dziś? Szkoda słów. Jak jakiemuś młodemu zwróci się uwagę, by nie bałaganił to słyszę: Sp...j babciu do domu starców!

Pani Alina pracowała u „Marchlewskiego”, w przędzalni, w której jest dziś hotel „Andels”. W tej fabryce, jeszcze gdy należała do Poznańskich zatrudniona była jej babcia, potem mama.

– Ale mnie tam nie ciągnie do tych luksusów, do Manufaktury też nie chodzę, bo nogi mam chore - twierdzi pani Alina.

Bogdan Jankowski zaznacza, że ważnym miejscem na ul. Ogrodowej jest to gdzie dziś mieści się „Biedronka”. Tu kiedyś znajdowała się kantyna. Powstała w 1902 roku, już po śmierci Poznańskiego. Pełniła wiele licznych funkcji. Tam mieściło się kino, teatr, odbywały się walki bokserskie.

- W czasie II wojny światowej w budynku kantyny przetrzymywano więźniów z Holandii. Belgii, Francji – mówi Bogdan Jankowski. - W fabryce Poznańskiego, którą przejęli Niemcy pracowali przy produkcji części do samolotów Luftwaffe, a także wyposażenie wermachtu.

Na ulicy Ogrodowej znajduje się też Stary Cmentarz, najstarsza łódzka nekropolia. Został założony w 1855 roku. Podzielony jest na trzy części: katolicką, ewangelicką i prawosławną. Tu m.in pochowani są fabrykanci budujący potęgę przemysłowej Łodzi. Można na nim odnaleźć mauzolea łódzkich rodów fabrykanckich, a więc Grohmanów, Geyerów, Kunitzerów, Kindermannów. Jednak najokazalszym może poszczycić się rodzina Scheiblerów. Tzw. Kaplica Scheiblerów to jeden z najokazalszych łódzkich zabytków. Została ona zbudowana w latach 1885-1888 według projektu Edwarda Lilpopa i Józefa Piusa Dziekońskiego. W części ewangelickiej cmentarza można podziwiać zaś wybudowane między 1899 a 1904 rokiem neorenesansowe mauzoleum rodziny Heinzlów.

Spoczywa w nim m.in Juliusz Heinzel, najwybitniejszy przedstawiciel tej rodziny fabrykanckiej. Na cmentarzu przy ul. Ogrodowej pochowana jest żona jednego z najwybitniejszych polskich aktorów, patrona warszawskiej szkoły teatralnej, Aleksandra Zelwerowicza. Zelwerowiczowie przybyli do Łodzi około 1908 roku. Aleksander został dyrektorem Teatru Polskiego. Żona Emilia w 1908 zginęła w wypadku, to znaczy wpadła pod koła powozu i spoczęła przy ul. Ogrodowej. Tu spoczywa m.in znany polski aktor Leon Niemczyk, reżyser serialu „Daleko od szosy”, Zbigniew Chmielewski, Władysław Strzemiński, polskich artysta, jeden z prekursorów polskiej awangardy. Nagrobki na cmentarzu przy ul. Ogrodowej projektowali Wacław Konopka, Władysław Czapliński, Anastazy Lepla. Około 100 znajdujących się na nim pomników pochodziło z firmy budowlano - kamieniarskich rzeźbiarza Antoniego Jana Urbanowskiego. Na przełomie XIX i XX wieku była ona jedną z najprężniejszych i największych w całym Królestwie Polskim z działających w tej branży. W jego zakładzie wykonano m.in pomnik prezydenta Łodzi Andrzeja Rosickiego, Gustawa Gayera, Karola Jonshera, mauzoleum Juliusza Kunitzera i mauzoleum Heinzlów.

Zdaniem Bogdana Jankowskiego ul. Ogrodowa jest niezwykłą ulicą.

- Z jednej strony jest to niepozorna ulica tłumaczy. - Gdy się jednak człowiek przyjrzy ul. Ogrodowej to okaże się, pokazuje losy Łodzi przemysłowej, robotniczej, a potem neoliberalnej, która musiała się zmierzyć z nowoczesnością. Ale ostatnio bardzo się zmieniła. Powstało na niej wiele hoteli, ale też biura, które nadały nowy charakter nie tylko ul. Ogrodowej, ale i miastu. Staje się europejskim centrum.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki