Wiadomo, gdzie będą stacje nowego roweru publicznego. Jeśli zgłoszą się oferenci i nowy system powstanie

Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi przygotował mapę stacji Łódzkiego Roweru Publicznego, które zgodnie z ogłoszonym przetargiem mają być ustawione w tym sezonie. To 120 punktów, gęsto rozmieszczonych w centrum Łodzi i dużo rzadziej na osiedlach.

Dodatkowo na terenie Łodzi mają się pojawić wirtualne strefy zwrotu rowerów. Taką przestrzenią będzie obszar ulicy Piotrkowskiej, wirtualnych stref ma być też więcej na osiedlach.

W tym sezonie rower publiczny ma być systemem czwartej generacji. To oznacza, że rowery będą mieć własne zamknięcia i wypożyczane będą tylko przez aplikację. Zaś przy oddawaniu nie trzeba będzie ich wpinać w zamki. Stacje zbudowane mają być ze zwykłych stojaków na rowery, które po zakończeniu działania systemu zostaną w Łodzi na stałe.

Nowe rozwiązanie wpisane zostało do przetargu ogłoszonego pod koniec stycznia i pojawi się jeśli zgłoszą się chętni i przetarg uda się rozstrzygnąć. Wtedy na terenie Łodzi na jeden sezon pojawi się 1200 rowerów, które będzie można pożyczać być może już od kwietnia do listopada. System ma też mieć nowe opłaty. Pierwsze 20 minut nadal ma być bezpłatne, pierwsza godzina ma kosztować 4 zł, druga 6 zł, a każda kolejna 10 zł. Dla posiadaczy migawek mają być zniżki.

Przetarg ma najkrótsze możliwe terminy. Na zgłaszanie się firmom dano dwa tygodnie, otwarcie ofert zaplanowano już na wtorek (13 lutego). Na razie pewne zainteresowanie jest, do ZDiT wpłynęły bowiem zapytania dotyczące przetargu, na które urzędnicy odpowiedzieli. Pomysł jest jednak ryzykowny - do tej pory operatorów systemu przeciągało się, raz z powodu odwołań, drugi raz z powodu pandemii. Nie wiadomo więc, czy teraz rower nie zostanie w sferze planów.

Szybki przetarg na nowy rower publiczny związany jest z decyzją urzędników o rozwiązaniu umowy z dotychczasową firmą Homeport Polska. Firma prowadziła Łódzki Rower Publiczny przez ostatnie trzy sezony i miała robić to jeszcze w tym roku. Jednak jej działalność nie była dobrze oceniana ani przez mieszkańców ani urzędników. Naliczano kary i ostatecznie strony doszły do porozumienia o zakończeniu współpracy.