Skrzyżowanie marszałków, czyli al. Piłsudskiego i Śmigłego-Rydza, jest zagospodarowane w trzech czwartych. W poszczególnych jego narożnikach stoją szpital. im Korczaka, biurowiec Forum 76 i blok mieszkalny.
Zapuszczony czwarty narożnik należy do miasta. Ma 14.926 metrów kwadratowych. W ogłoszonym właśnie przetargu na jego sprzedaż ustalono cenę wywoławczą 7,5 mln zł. Wychodzi 502 zł za mkw.
To znaczna obniżka w porównaniu z przetargiem, ogłoszonym w grudniu 2013 r. Nieruchomość została wtedy wyceniona na 9,2 mln zł, czyli 616 zł za mkw. Ale nie zgłosił się ani jeden chętny...
Rząd działek na skrzyżowaniu ul. Ogrodowej i Zachodniej, w sąsiedztwie Pałacu Poznańskiego i Manufaktury, również uchodzi za łakomy kąsek, choć część ekspertów powątpiewa w atrakcyjność tej lokalizacji. Dotąd magistrat próbował sprzedać tę nieruchomość za 9,39 mln zł, czyli 1.501 zł za mkw. Efekt był podobny - zero zainteresowania. Dlatego nowa cena jest znacznie niższa: 6,8 mln zł za całość, czyli 1.087 zł za metr kwadratowy.
Ceny wyjściowe są w pewnym sensie hipotetyczne, rynek je weryfikuje w praktyce
- Jeżeli działka nie znajduje kupca, to w sposób uporządkowany i systematyczny cena powinna być obniżana, aż do momentu, kiedy znajdzie się rynkowy nabywca. Ceny wyjściowe są w pewnym sensie hipotetyczne, rynek je weryfikuje w praktyce - tłumaczy Ireneusz Jabłoński, wiceprezydent Łodzi, odpowiedzialny za sprzedaż majątku miasta.
Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości, krytykuje takie podejście i podkreśla, że władze Łodzi za tanio „wyprzedają rodowe srebra". Ekspert radzi, by w przypadku szczególnie atrakcyjnych działek nie spieszyć się z ich sprzedażą w czasie kryzysu. Nie obniżać na siłę ceny, znaleźć koncepcję tymczasowego zagospodarowania i przeprowadzić sprzedaż w przyszłości, gdy znajdzie się kupiec, chętny zapłacić taką kwotę, jaka interesuje władze miasta.
Ireneusz Jabłoński z takim myśleniem się nie zgadza.
- Kupić taniej w dekoniunkturze, sprzedać drożej w koniunkturze. Może dla osób działających na rynku nieruchomości to jest myślenie naturalne, ale nie powinno takie być dla sektora publicznego, bo opiera się na założeniu spekulacji wartością gruntu - twierdzi wiceprezydent Łodzi. - Miasto jest dysponentem tzw. martwego kapitału, nieruchomości, na które nie ma pomysłu albo których nie ma potrzeby zabudowywać. Ich utrzymywanie w zasobach miasta i ponoszenie z tego tytułu kosztów, jest marnotrawstwem publicznych pieniędzy - przekonuje Jabłoński.
Oprócz dwóch wspomnianych działek, w najbliższych dniach władze Łodzi chcą też sprzedać grunty przy pl. Dąbrowskiego (4.476 mkw., cena wywoławcza 4,6 mln zł), przy ul. Kilińskiego 141 (3.062 mkw., 2,1 mln zł), Nowomiejskiej 14 i Ogrodowej 4 (2.792 mkw., 2,6 mln zł), Paradnej 3 (17.765 mkw., 2,5 mln zł), Struga 22 (1.105 mkw., 670 tys. zł).
Oczywiście pozostaje też słynna działka pod Bramę Miasta. Niemal hektarowy grunt, wcześniej wystawiony za rekordowe 40 mln zł, przed drugą próbą sprzedaży został wyceniony na 28 mln zł. Przetarg prawdopodobnie będzie ogłoszony w kwietniu, a zwycięzca - w czerwcu.
W 2015 r. władze Łodzi przewidziały 138 mln zł dochodu ze sprzedaży nieruchomości. W 2014 roku magistrat sprzedał 171 nieruchomości za 43 mln zł, do tego wpłynęło 7,6 mln zł rat ze sprzedaży w latach poprzednich.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?