Zagrożona samorządność i... synekury

Otóż takiego sejmiku sejmików chce w Łodzi Marek Mazur (PSL), szef łódzkiego sejmiku. Do szefa Związku Województw RP, pisze o „zagrożeniach dla samorządności”, m.in. poprzez pomysły zmiany granic województw, czy też przejęcie (przez administrację państwową) Wojewódzkich Ośrodków Doradztwa Rolniczego czy Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Sprowadzając rzecz do samego sedna, to być może samorządność jest zagrożona, ale w pierwszym rzędzie zagrożony jest stan kadr na wysokich stanowiskach z nadania PO i PSL, które chciałoby przejąć PiS.

Gdy rząd PO-PSL decentralizując państwo odbierał wojewodom ośrodki doradztwa rolniczego i przekazywał marszałkom, wszystko przechodziło z ręki do ręki, bo i krajem, i województwami rządziła koalicja PO-PSL. Nikt w tych partiach nie myślał, że to się kiedyś zmieni, a Donald Tusk powtarzał, że on nawet nie ma z kim wyborów przegrać. A fundusze i ośrodki doradztwa rolniczego zapchane są ludźmi z legitymacjami PO i PSL. Teraz, jeżeli pomysł z ośrodkami doradztwa rolniczego i funduszami jest rzeczywisty, PiS chce to przejąć i oddać swoim ludziom.

W istocie zatem chodzi nie o merytoryczny styl nadzoru nad tymi synekurami, tylko kto w nich będzie lokował swoich. To jest coś, do czego przyzwyczaiły nas i PSL, i PO, a także PiS. Ale żeby organizować w podobnej sprawie jakieś nadzwyczajne plenum na ponad 500 osób i na koszt podatnika? Kto wie, być może przewodniczący Mazur uważa, że stanowisko, apel, bądź jakikolwiek sygnał, który wyjdzie z tego plenum ponad kilkuset radnych (nie licząc tych popierających rząd, czyli radnych PiS) to tak silny mandat, że rząd PiS się dwa razy zastanowi, zanim zamachnie się na polską samorządność. Otóż nie sądzę. Rząd PiS zrobi co zechce i nie takie rzeczy już lekceważył. Tak samo, jak robiły to co chciały rządy PSL i PO. I nie takie rzeczy też lekceważyły.