Do pięciu lat pozbawienia wolności grozi 22-matce za brak opieki nad małymi dziećmi. Kobieta, która była opiekunką prawną chłopców, usłyszała zarzut narażenia ich na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
CZYTAJ TEŻ: Na skraju lasu zobaczyłem kobietę, cała drżała, obok leżało dziecko
W piątek przed wieczorem chłopcy w wieku 2 i 4 lat błąkali się po Chojnach w okolicy ul. Lokatorskiej. Zwrócili na nich uwagę przypadkowi przechodnie, którzy powiadomili policję. Przed godziną 19 na miejsce przyjechali funkcjonariusze z VII komisariatu Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Byli zaskoczeni, że dzieci są brudne i nie były kompletnie ubrane.
CZYTAJ TEŻ: "Tuli Luli to magiczne miejsce. Tu jesteśmy mamą i tatą"
– Jeden z nich maszerował bez butów, w samych skarpetkach. Nie miał też spodni. Dzieci były brudne i zaniedbane. Funkcjonariusze zaopiekowali się chłopcami. Okryli dzieci służbowymi polarami i umieścili w radiowozie do czasu przyjazdu pogotowia. Decyzją lekarzy pozostały na obserwacji w szpitalu – relacjonuje Joanna Kącka z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
W międzyczasie policjanci ustalili, że dzieci mieszkają w pobliżu. W domu chłopców nikogo nie było. W pobliżu policjanci natknęli się na 62-letniego dziadka chłopców, chciał ulotnić się, gdy zobaczył mundurowych. Dziadek nie potrafił wytłumaczyć dlaczego dzieci same błąkały się po ulicy i gdzie jest ich matka. Policjanci weszli do mieszkania chłopców.
– Panował tam wszechobecny brud i bałagan – opowiada Joanna Kącka. – Czuć było fetor. Z kontaktów powyrywane były gniazdka z wystającymi przewodami elektrycznymi. Wewnątrz był tylko pies, którego animal patrol Straży Miejskiej przewiózł do schroniska dla zwierząt. Dziadek został zatrzymany do czasu wyjaśnienia tej sytuacji.
CZYTAJ TEŻ:Pijana matka zostawiła bez opieki dwójkę małych dzieci
W tym czasie policjanci usiłowali dodzwonić się do matki chłopców. Bezskutecznie, bo nikt nie odbierał telefonu. Nikt nie wiedział, gdzie ona jest. 22-letnia matka przypomniała sobie o dwójce swoich dzieci następnego dnia. Dopiero w sobotę zgłosiła się do komisariatu. Tłumaczyła się, że była u znajomego.
– O losie maluchów zadecyduje sąd rodzinny, któremu policjanci przekazali wszystkie zebrane w tej sprawie materiały – powiedziała Joanna Kącka. – Wcześniej nikt nie zgłaszał policji jakichkolwiek nieprawidłowości w opiece sprawowanej przez matkę i dziadka chłopców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?