Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Złoty skok" na Senatorskiej w Łodzi. Złodzieje zrabowali z mercedesa biżuterię i pieniądze. Wkrótce proces

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Karolina Misztal / Polska Press
Takiego „złotego skoku” dawno w Łodzi nie było. Złodzieje zrabowali z mercedesa złote wyroby warte ponad 600 tys. zł, należące do firmy włoskiej prowadzonej przez Polaka.

W sprawie tej na ławie oskarżonych zasiądą dwaj mieszkańcy Wrocławia: 44-letni Marcin D. i 39-letni Ryszard Ć. Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi.

Właścicielem złotej fortuny była włoska firma prowadzona przez Polaka, która sprzedaje w Europie złotą i srebrną biżuterię. Syn właściciela firmy Łukasz O. z kierowcą wsiedli z towarem do mercedesa vito i przyjechali do Polski. Byli w kilku miastach. Według prokuratury, 19 lipca 2017 r. pojechali do kontrahenta mieszkającego przy ul. Senatorskiej w Łodzi. Zaparkowali na ulicy, wzięli paczki z biżuterią i udali się do niego. Wkrótce Łukasz O. wrócił do mercedesa, aby wziąć i pokazać kontrahentowi próbki jubilerskie. Z przerażeniem zauważył, że z auta zniknęły dwie torby. Były w nich złota i srebrna biżuteria, sztabka złota, karty kredytowe banków włoskich i gotówka 75 tys. euro i 120 tys. zł. Straty oszacowano na 641 tys. zł.

Okazało się, że rabusie nie mieli kłopotów z pokonaniem zamków, gdyż kierowca zostawił otwarte drzwi w mercedesie. Rozpoczęło się śledztwo. Pomocne okazały się uliczny monitoring i zeznania świadków.

W ten sposób ustalono, że złodzieje odjechali audi. Jego właścicielem było małżeństwo, które pożyczyło auto znajomemu. Był to oskarżony Ryszard Ć. Podczas przesłuchania nie przyznał się do winy. Oznajmił, że Marcin D. poprosił go o przysługę - kurs z Wrocławia do Łodzi. Ryszard Ć. miał za to dostać tysiąc złotych. Gdy znaleźli się w Łodzi, Marcin D. kazał zatrzymać audi w pobliżu mercedesa. Podszedł do niego i wrócił z dwiema torbami. Wsiadł do audi i kazał jechać. Po chwili kazał się zatrzymać, kierowcy powiedział, by wracał do Wrocławia, a sam przesiadł się do innego samochodu. Dlatego Ryszard Ć. czuje się niewinny. Zapewnia, że nie wie, po co jechał do Łodzi, i że nie brał udziału w kradzieży złota.

Jednak śledczy są innego zdania i objęli go aktem oskarżenia.

Tymczasem Marcin D. wyjaśnił, że kradzieży dokonał na zlecenie nieznanego mężczyzny, który powiedział mu, gdzie będzie stał mercedes ze złotem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki