Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: chory ma czas, to niech przyjeżdża dwa razy

Joanna Barczykowska
Pacjenci domagają się zmiany zarządzenia, tak by nie utrudniano im przyjmowania leków
Pacjenci domagają się zmiany zarządzenia, tak by nie utrudniano im przyjmowania leków Artur Kostkowski
Pani Krystyna choruje na przewlekłą białaczkę szpikową. Choć pięć lat temu ta diagnoza zabrzmiała dla niej jak wyrok, ale nauczyła się z nią żyć. Dzięki skutecznemu leczeniu specjalnymi tabletkami, kobieta nie rzuciła pracy i stara się żyć jak kiedyś. Starała się do tej pory, bo właśnie na drodze stanęła jej biurokracja.

- Jesteśmy z mężem z Rawy Mazowieckiej. W każdym miesiącu musimy przyjechać do Łodzi, bo leczę się w Regionalnym Ośrodku Onkologicznym przy szpitalu im. Kopernika. Przyjeżdżamy tu przed godz. 8, żeby zrobić badania krwi. Potem czekamy na wyniki, które są zazwyczaj około godz. 12. Z wynikami idziemy do naszego lekarza, który przyjmuje od godz. 13. Lekarz ogląda wyniki, bo to od nich zależy jaką dawkę leku dostanę na przyszły miesiąc. Zawsze wychodziłam od lekarza z kartką na lek, który odbierałam na oddziale - opowiada Krystyna z Rawy Mazowieckiej.

Tak było do tej pory. Dwa tygodnie temu dyrekcja szpitala wprowadziła nowe zarządzenie, zgodnie z którym karteczki na leki przyjmowane są tylko do godz. 13.

- Jak mogę dostarczyć kartkę do godz. 13, skoro mój lekarz przyjmuje od 13 do 17. Leki które przyjmuję są bardzo kosztowne, ale w pełni refundowane. W moim przypadku są bardzo skuteczne, ponieważ od pięciu lat mój stan zdrowia nie pogarsza się. To leki ratujące życie - mówi pani Krystyna. - Mimo ciężkiej choroby, udało mi się utrzymać pracę.

Praca zawodowa pomaga mi zapomnieć i daje siłę do walki. Niestety pracodawcy nie lubią brania kilku dni urlopu każdego miesiąca. Do tej pory brałam co miesiąc jeden dzień wolny, żeby przyjechać do Łodzi na badania i odebrać lek. To daje już 12 dni urlopu w ciągu roku. Przy nowym rozporządzeniu szpitala musiałabym przyjeżdżać do Łodzi dwa dni z rzędu, żeby zrobić badania, pójść do lekarza, a na następny dzień odebrać lek. To nienormalne. Boję się, że szef nie będzie z tego zadowolony. Poza tym zawsze potrzebuje jeszcze kilka dodatkowych dni urlopu na konsultacje lekarskie w Warszawie, które zdarzają się co jakiś czas. Skąd mam je wziąć - uważa pani Krystyna.

W takiej sytuacji jak pani Krystyna jest około 150 osób. Tylu chorych przyjmuje obecnie lek na białaczkę szpikową. Chorzy boją się, że nie będą mogli po lek przyjeżdżać.
- Żeby dojechać do Łodzi musimy pokonać masę kilometrów. Nie rozumiem dlaczego chorym utrudnia się dostęp do leków - pyta pani Krystyna.

Żali pacjentów muszą wysłuchiwać teraz lekarze. - Ja też jestem zdania, że nie można utrudniać życia ciężko chorym ludziom. Zarządzenie o godzinach wydawania leków dotyczy całego szpitala, a nie tylko ośrodka onkologicznego. Jest to związane z reorganizacją pracy apteki, a leki są wydawane z apteki - mówi prof. Tadeusz Robak, kierownik kliniki hematologii w szpitalu im. Kopernika.

Lekarze z regionalnego ośrodka onkologicznego starają się pomóc pacjentom. - Wielu lekarzy przyjmuje od rana, tak żeby pacjenci zdążyli z odebraniem leku. Będziemy się starali przyjmować chorych z regionu tak, żeby mogli oni zrobić badania i odebrać lek w ten sam dzień - mówi docent Agnieszka Wierzbowska z kliniki hematologii w szpitalu im. Kopernika.
Pacjentom to nie wystarcza.

- Napisaliśmy już skargę do dyrekcji. Mam nadzieję, że godziny pracy apteki zostaną wydłużone - mówi pani Krystyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki