Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia szansa na wielkie inwestycje w Łodzi

Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski
Błażej Lenkowski archiwum prywatne
Prezydent Hanna Zdanowska ogłosiła niedawno "Kontrakt dla Łodzi", czyli plan wielkich inwestycji dla miasta na lata 2014 - 2020. Plan ten to jeden z najważniejszych dokumentów, jakie stworzyły władze miasta w ostatnich latach. Nie było chyba po roku 1989 równie ambitnego programu inwestycyjnego. Należy przewidywać, że z racji przykręcenia kurka z funduszami unijnymi po roku 2020, również po tej dacie przez wiele lat nasze miasto podobnego programu nie zobaczy. Dlatego zdecydowanie warto o nim dyskutować.

Krytycy i opozycja zarzucają Hannie Zdanowskiej, że jej działania mogą spowodować nadmierne zadłużenie Łodzi. W ocenie tej sytuacji miałem pewien dylemat. Z jednej strony jestem przywiązany do szkoły ekonomicznej, która podkreśla że zbilansowany budżet powinien być podstawą planowana rozwoju państwa lub miasta. Lepiej, by miasto rozwijało się trochę wolniej, ale w sposób stabilny, aby uniknąć w przyszłości krachu, pułapki długów itp. Nie należy przeceniać możliwości i trafności decyzji inwestycyjnych państwa, ponieważ lepiej alokować środki będzie sektor prywatny. To tradycyjny model rozwoju ekonomicznego. Problem polega na tym, że dwa kluczowe czynniki zewnętrzne zmieniają nieco sytuację naszego miasta.

Po pierwsze weszliśmy do Unii Europejskiej i otrzymaliśmy do wykorzystania fundusze unijne na szeroką skalę. Z jednej strony jestem coraz bardziej przekonany, że ich konstrukcja z założenia nie jest idealnie zaprojektowana przez ich pomysłodawców z Brukseli. Ocena projektów nie zawsze jest racjonalna, a w dodatku zwiększają one zaangażowanie administracji w gospodarkę i wymuszają zadłużanie się jednostek samorządowych i państw, co może rodzić groźne skutki. Z drugiej strony lata 2014 - 2020 to ostatnia i jedyna szansa na pozyskania takich wielkich zewnętrznych środków, które mogą na podobną skalę zmienić nasze miasto. Będą to robić wedle swoich możliwości wszyscy nasi konkurenci. Nie skorzystać z takiej okazji byłoby po prostu rzeczą nielogiczną.

Sytuacja Łodzi znacząco różni się również od punktu, w którym znajdują się inne polskie metropolie. Nasze miasto przeżyło krach na początku lat 90., a potem z uwagi na ogólną sytuację ekonomiczną, brak silnych przywódców i wizji rozwoju miasta, permanentny braku środków na renowacje budynków, wpadło w dryf rozwojowy, a raczej stagnację, oznaczającą dewastację i depopulację. Piękne centrum Łodzi przez dziesięciolecia faktycznie rozpadało się. Fundusze na lata 2014 - 2020 to pewnie jedyna i ostatnia szansa na taką skalę rewitalizacji, uratowanie najważniejszych architektonicznie części miasta.

Sprzyjać Łodzi powinny również zmiany w Warszawie. Wicepremier Elżbieta Bieńkowska w deklaracjach przynajmniej sprzyja rewitalizacji i powinna być zdeterminowana, aby wdrażać tego typu projekty. Na naszą korzyść powinno grać jej pochodzenie. Premier Bieńkowska jest Ślązaczką, pochodzi z Mysłowic, a więc z regionu, który obok Łodzi najsilniej potrzebuje wielkich inwestycji w rewitalizację właśnie. O ile Sławomir Nowak był dla aspiracji Łodzi raczej przeszkodą, to z Elżbietą Bieńkowską powinna być szansa na grę do jednej bramki.

Lata 2014 - 2020 dla Łodzi to również moment, w którym wreszcie powinien nastąpić przełom w rozwoju ekonomicznym metropolii. Dobre skomunikowanie miasta ze światem i ze stolicą, w połączeniu z atrakcyjnymi kosztami pracy i inwestowania powinny przynieść Łodzi przełom. Stoimy przed dramatycznym wyborem albo teraz albo nigdy, dlatego popieram decyzję o wielkim inwestowaniu.

Diabeł tkwi w szczegółach. Bruksela z jednej strony daje nam wielką szansę, z drugiej strony złe wykorzystanie tej okazji (jak na przykład w Grecji) może spowodować ogromne perturbacje finansowe. Nie oznacza to jednak, że należy z szansy rezygnować, lecz z niezwykłą starannością zająć się planowaniem poszczególnych inwestycji, tak aby nie tworzyć generujących ogromnych kosztów w przyszłości nowych instytucji czy bardzo drogiej w utrzymaniu infrastruktury.

Priorytetem powinno być przyczynienie się do wdrożenia inwestycji, które ułatwią rozwój ekonomiczny miasta, a po drugie takich, które przyczynią się do ratowania umierającej tkanki miejskiej Łodzi. Dlatego cieszy mnie, że w zbiorczej propozycji rozdysponowania funduszy na lata 2014 - 2020 aż 1,9 miliarda złotych, czyli główna część, ma zostać przeznaczone na rewitalizację i ochronę zabytków. Najważniejsze rzecz jasna będą szczegóły, bo one zadecydują czy tę środki zostaną wydane w sensowny sposób. Na razie ogólny plan mnie przekonuje.

Cieszy mnie również dalszy kierunek inwestowania w infrastrukturę, która ma ulepszać skomunikowanie Łodzi ze światem, w tym szczególnie dojazdy do autostrad przy węzłach Stryków i Brzeziny. Niezwykle ważne, aby unikać inwestowania w te obszary, które będę mnożyły w przyszłości koszty dla zadłużonego miasta. Dlatego mam nadzieje, że władze miasta przemyślą raz jeszcze sens (a raczej bezsens) inwestowania w stadiony piłkarskie, oraz konsekwencje finansowe inwestowania w "łódzkie centra sportowe" lub "ekologiczne" oświetlenie.

Dyskutujemy o szczegółach. Kierunek wydaje mi się, jednak jak najbardziej pożądany. Po prostu teraz, albo nigdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki