Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Welfe: Jeden uniwersytet stworzony na bazie istniejących uczelni to konieczność [WYWIAD]

rozm. Paweł Patora
Prof. dr hab. Aleksander Welfe jest kierownikiem Katedry Modeli i Prognoz Ekonometrycznych UŁ
Prof. dr hab. Aleksander Welfe jest kierownikiem Katedry Modeli i Prognoz Ekonometrycznych UŁ Archiwum prywatne
Rozmowa z prof. Aleksandrem Welfe z Uniwersytetu Łódzkiego, nowo wybranym prezesem Oddziału PAN w Łodzi.

Przy wjeździe do Łodzi pojawiły się tablice informujące, że jest to miasto akademickie. Czy słusznie je umieszczono?
Tak. Przecież Łódź z miasta przemysłowego przeistoczyła się w miasto akademickie i miasto kultury. O tym, że jest to jeden z największych ośrodków akademickich w kraju świadczy chociażby liczba wyższych uczelni, ich potencjał dydaktyczny i liczba studentów, ale też liczba samodzielnych pracowników naukowych prowadzących tu badania. Co więcej, właściwie w każdym tygodniu odbywają się w Łodzi imprezy naukowe, popularnonaukowe lub kulturalne. Niektóre z nich daleko wykraczają poza nasze miasto, jak choćby "Tydzień Mody". Także teatry, filharmonia, Muzeum Sztuki, a także inne instytucje kulturalne, budują nowy obraz Łodzi.

Ale w powszechnej świadomości Łódź chyba wciąż jest postrzegana jako miasto upadłego przemysłu włókienniczego. Nikt nie wątpi, że czołowe ośrodki akademickie w Polsce to Warszawa, Kraków, może też Wrocław, Poznań, czy Toruń, ale Łódź?
Właśnie. Najtrudniej jest zmienić społeczną świadomość. Ta zmiana wymaga starań nas, łodzian. Pracę tę musi wykonać środowisko naukowe, ale też władze miasta i województwa, które powinny podkreślać akademicki charakter Łodzi i chwalić się, gdy mamy autentyczne sukcesy - większe niż Kraków i Warszawa. A takie się zdarzają i nie są odosobnione.

Jednak w ciałach kolegialnych decydujących o rozwoju polskiej nauki, to Łódź wciąz ma małą siłę przebicia i przegrywa z innymi ośrodkami…
W środowisku naukowym podczas wyborów do ciał kolegialnych, chętniej wybierani są ci, którzy lepiej są znani wybierającym. Tym można częściowo tłumaczyć fakt, że utrwalana jest w tych gremiach przewaga najliczniejszych środowisk naukowych, a więc warszawiaków i krakusów. Jednak w poszczególnych dyscyplinach naukowych nie ma regionalnych uprzedzeń. Autentyczne osiągnięcia są doceniane, niezależnie od miejsca ich powstania. A w Łodzi jest kilka szkół naukowych mających bardzo silną pozycję krajową, a nawet międzynarodową.

Mógłby Pan wymienić przykłady?
Wolałbym nie, bo trudno byłoby postawić wyraźną granicę, a nie chciałbym kogoś pominąć. Wymienię natomiast nazwiska nieżyjących już uczonych, którzy budowali szkoły naukowe w Łodzi. Byli to: Karol Dejna, Jan Dylik, Antonina Kłoskow-ska, Maria Olszewska, Władysław Pełczew-ski, Stefania Skwarczyńska i Jerzy Wróblewski. Wszyscy byli łodzianami, jeśli nie z urodzenia, to z wyboru, członkami PAN i położyli podwaliny w swoich dyscyplinach, tworząc dzieła nieśmiertelne.

Jak widzi Pan rolę oddziału PAN w rozwoju łódzkiego ośrodka akademickiego?
Jest to rola istotna, choćby dlatego, że oddział tworzą członkowie Akademii, a jest to elitarne grono uczonych. Polska Akademia Nauk jest korporacją, która liczy 350 członków reprezentujących wszystkie dyscypliny naukowe. Liczba ta nie może być większa; nowi członkowie Akademii są wybierani wyłącznie na miejsca tych członków PAN, którzy odeszli na zawsze.

Ale co konkretnie robi oddział PAN?
Prowadzi działalność naukową i popularyzatorską poprzez komisje działające przy oddziale. Skupiają one naukowców, nie tylko członków PAN, działających w łódzkim ośrodku akademickim, reprezentujących określone dyscypliny naukowe. W komisjach, które organizują odczyty, wykłady, spotkania naukowe, znajdują się uczeni z różnych środowisk, np. w jednej komisji współdziałają pracownicy Uniwersytetu Łódzkiego, Uniwersytetu Medycznego i Politechniki Łódzkiej. Przy oddziale istnieją też dwie fundacje. Obie działają na rzecz badań dotyczących zdrowia. Fundacja im. Tomasza Jakuba Michalskie-go nagradza najwybitniejszych młodych pracowników nauki, których badania przyczyniają się do zwalczania chorób nowotworowych. Drugą jest Fundacja Badań Radiacyjnych, której celem jest gromadzenie środków finansowych i materialnych na rzecz wykorzystania promieniowania jonizującego. Przy naszym oddziale PAN działa też Klub Akademicki, zrzeszający ponad stu pracowników nauki z aglomeracji łódzkiej. Organizuje spotkania naukowe, ale też towarzyskie. Jest to często forum dyskusji o ważnych sprawach. Gośćmi takich spotkań byli m.in. Marek Belka, Stefan Niesiołowski i Jacek Saryusz-Wolski. Również sam oddział organizuje spotkania naukowe, nie tylko dla akademików, ale dla wszystkich zainteresowanych. Sumując, działalność oddziału nastawiona jest głównie na integrację łódzkiego środowiska akademickiego.

CZYTAJ DALEJ NA DRUGIEJ STRONIE

Ponieważ prezes oddziału PAN jest członkiem Konferencji Rektorów Łódzkich Uczelni Publicznych, również na tym forum będzie Pan mógł wpływać na integrację środowiska…
Tak. Mam nadzieję, że rozmowy na ten temat z rektorami okażą się owocne.

Jednak chociaż o integracji coraz więcej się mówi, to wciąż za mało robi się na jej rzecz.
Mam podobne zdanie w tej sprawie. Wydaje mi się, że połączenie łódzkich uczelni zdecydowanie by pomogło całemu środowisku akademickiemu naszego miasta. Wtedy postrzeganie tego środowiska na zewnątrz byłoby dużo lepsze. Dlatego uważam za konieczne urzeczywistnienie idei utworzenia, na bazie obecnie istniejących w Łodzi wyższych uczelni, jednego Uniwersytetu Środkowopolskiego, chociaż nazwa nie jest może najistotniejsza.

Sprawa okazuje się jednak niełatwa, skoro po ponad pięciu latach od ogłoszenia tej idei przez prof. Bieleckiego, rektora politechniki, prawie nic nie zrobiono w tym kierunku.
Tym bardziej trzeba podjąć działania na rzecz integracji. Oczywiście konieczne jest do tego poparcie środowisk uczelni, które będą się łączyć. Nie można tego robić wbrew powszechnej woli. Myślę, że trzeba pracować, aby taką wolę wzbudzić.

To może być trudne, bo pracownicy łączących się uczelni będą obawiali się straty pracy.
To naturalne obawy przy zmianie strukturalnej tej skali. Trzeba zrobić wszystko, żeby je zgasić, bo w większości są nieuzasadnione. Istnieje naturalna potrzeba obrony status quo i oporu przed jakąkolwiek zmianą. Zmiana jest jednak niezbędna dla całego środowiska akademickiego i dla miasta. Siła przetargowa jednej dużej uczelni, choćby podczas starań o pieniądze na inwestycje lub aparaturę badawczą, byłaby bez porównania większa niż uczelni obecnie istniejących.

Taką wielką uczelnią trudno byłoby zarządzać…
Można jednak delegować większość uprawnień administracyjnych na szczebel wydziałów czy szkół, np. politechnicznej, medycznej, czy humanistycznej, istniejących w ramach dużego uniwersytetu, a rektorowi pozostawić funkcje reprezentacyjne i dbałość o strategiczne interesy środowiska. Zmiany trzeba przeprowadzać delikatnie, stopniowo. Można zacząć od wspólnych przedsięwzięć dydaktycznych. Na przykład można by utworzyć wspólny kierunek - informatykę, na której nauczaliby najlepsi specjaliści z UŁ, PŁ i UM. Taka informatyka skutecznie mogłaby konkurować z warszawską. Mogłoby też powstać wspólne studium wychowania fizycznego, wspólne studium języków obcych i inne. W ślad za tym mogłyby pójść wspólne programy badawcze, wspólne laboratoria itd. z perspektywą, że np. za 10 lat powstanie wspólna uczelnia.

Ale jedna uczelnia to tylko jeden rektor. Jeśli np. byłby to rektor UŁ, to politechnika i Uniwersytet Medyczny mogłyby obawiać się marginalizacji.
Na to jest sposób sprawdzony już za granicą. Mogłoby być zawsze trzech rektorów: urzędujący, ale też ustępujący czyli poprzedni i przyszły. Każdy reprezentowałby inną z uczelni dotychczasowych. Bieżącymi sprawami zarządzałby rektor urzędujący, a decyzje strategiczne wymagałyby konsensusu wszystkich trzech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki